niedziela, 1 grudnia 2013

UWAGA!!!!!!!!!!!


PLANUJE ZAWIESIĆ TO OPOWIADANIE NA CZAS NIEOKREŚLONY. WIDZĘ, ŻE I TAK MAŁO OSÓB TO CZYTA A JA JAKOŚ NIE MAM OSTATNIMI CZASY TUTAJ POMYSŁÓW. A WIĘC OFICJALNIE OGŁASZAM TEN BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY. WYBACZCIE ;(

ZAPRASZAM NA RESZTĘ MOICH OPOWIADAŃ I LICZĘ, ŻE TAK CHOCIAŻ BĘDZIECIE CZYTAĆ MOJE WYPOCINY POZDRAWIAM I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM.
http://wlasny-ninja.blogspot.com/
http://kochaj-lub-badz-kochanym.blogspot.com/
http://kocham-zabawe.blogspot.com/
http://love-fun-joy.blogspot.com/
http://fairy-tail-with-me.blogspot.com/
http://wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com/
http://czas-na-nienawisc.blogspot.com/

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 6

- Gotowa? - trzymając kurczowo Daniela za rękę, wahałam się czy wejść na halę pełną napalonych nastolatek.
- Yhym - mruknęłam niepewnie, po czym ruszyłam w stronę wejścia. Podając nasze bilety ochroniarzowi obawiałam się już krzyków i pisków dziewczyn. Tęgi mężczyzna wskazał nam nasze miejsca. Dziękując z uśmiechem, poszliśmy na nasze miejsca.

- I jak ci się podoba - zapytał Dan w połowie koncertu stając za mną i łapiąc mnie za dłonie, położył on mi je na brzuchu.
- Nie jest aż tak źle - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i posłałam mu delikatny uśmiech.
- To się cieszę - szepnął i pocałował mnie w głowę. Ze śmiechem skierowałam swój wzrok na scenę, gdzie akurat mówił jakiś koleś w lokach. Z krzyków fanek wywnioskowałam, że Harry. Posyłając delikatny uśmiech, słuchałam dźwięków gitary, które powoli zaczęły rozbrzmiewać z głośników. Zamykając oczy, zaczęłam wsłuchiwać się w tekst piosenki.
Liam:
Said I’d never leave her cause her hands fit like my T-shirt,
Tongue tied over three words, cursed.
Running over thoughts that make my feet hurt,
Bodies intertwined with her lips

Do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia. te dobre jak i te złe. Wspomnienia szczęśliwe z dzieciństwa i te gorsze. Jak śmierć najbliższych. Niedoszła próba skoku z mostu.
Niall:
Now she’s feeling so low since she went solo
Hole in the middle of my heart like a polo
And it’s no joke to me 
So can we do it all over again?
Pierwsze spotkanie z Danielem. Powrót nadziei na lepsze dni. Pragnienie realizacji.
All:
If you’re pretending from the start like this, 
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart 
So we can start it all over again
Pierwsza kłótnia z Danielem. Pierwsze łzy spowodowane tym, że uświadamiając sobie, że go kocham to tak go zraniłam odrzuceniem.
Harry:
Can we take the same road two days in the same clothes
And I know just what she’ll say if I can make all this pain go
Can we stop this for a minute?
You know, I can tell that your heart isn’t in it or with it

Louis:
Tell me with your mind, body and spirit
I can make your tears fall down like the showers that are British
Whether we’re together or apart
We can both remove the masks and admit we regret it from the start
Przeprowadzka do Nowego Jorku i nadzieja, na lepsze dni. Na lepszy i udany związek.
All:
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again?
Wspomnienie oświadczyn i mięciutkiego futerka Nialla. Nowe jutro....Nowy świat.
Zayn:
You’ll never know how to make it on your own
And you’ll never show weakness for letting go
I guess you’re still hurt if this is over
But do you really want to be alone?

Liam:
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me

All:
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again?
If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again?
Na ponowne wspomnienie rodziców i brata. Ich uśmiechów. Ostatniego przytulenia. Ostatni całus w czoło. Ostatnie: Kocham cię, wypowiedziane w moją stronę. Samotna łza spłynęła po policzku.
- Kocham cię - usłyszałam nad uchem cichy szept, który ścisnął moje serce dumą, nadzieją i miłością.

- Dziękujemy za udany koncert - krzyknął Blondyn i zniknął ze sceny.
- To teraz za kulisy - powiedział z uśmiechem Daniel łapiąc mnie za dłoń.
- W końcu poznam twojego sławnego przyjaciela - zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę kulis. 

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 5

04.01.2013 Nowy Jork
Oczami Mabel
- Skarbie wstawaj - szepnęłam cicho lubemu do ucha, głaszcząc do delikatnie po torsie.
- Mhmmm - mruknął tylko i przekręcił się na brzuch.
- No wstań prooooszę - szepnęłam całując go w kark.
- Już, już - szepnął i przytulając się do poduszki, zamruczał cicho.
- To śpij sobie dalej - fuknęłam i obrażona zeszłam z łóżka. Przelotnie spojrzałam jeszcze na jego sylwetkę zagrzebaną w kołdrę, po czym wyszłam z pokoju. Kierując się do kuchni, zaciskałam z wściekłości pięści.
- I bądź tu romantycznym - prychnęłam pod nosem, po czym nasypując trochę karmy Niallowi do miski, siadłam na blacie kuchennym i myśląc nad tym co zrobić na śniadanie zaczęłam machać nogami.
04.01.2013 Nowy Jork
Oczami Zayna
- Zayn wstawaj spóźnimy się - nie do końca rozumiejąc znaczenia właśnie wypowiedzianych przez Perrie słów, przekręciłem się na brzuch i zakryłem głowę poduszką - Wstawaj - krzyknęła wkurzona.
- Już, już  - mruknąłem ponownie zamykając oczy.
- Zayn, ja nie żartuję za godzinę zaczynają się próby na wasz cholerny koncert, a za 3 godziny sam koncert się zaczyna.
- Jaki ci znowu koncert? - zapytałem podnosząc się do pozycji siedzącej i zasłaniając sobie oczy spojrzałem na sylwetkę ostro wkurzonej dziewczyny.
- Wasz popierdolony koncert - krzyknęła - Ale ty jak zawsze musisz spać i mieć wszystko w dupie.
- Okres ci się zbliża czy co? - zapytałem stawiając stopy na zimnej posadzce i delikatnie przeciągając się.
- Goń się - krzyknęła i rzuciła we mnie telefonem - A na próbę jedź sobie sam - powiedziała po czym wyszła trzaskając drzwiami.
- Kobiety chyba nikt za nimi nie nadąża - burknąłem i poszedłem do łazienki.
Oczami Mabel
- Skarbie gniewasz się jeszcze? - usłyszałam cichutki szept, przy prawy uchu który przeszkodził mi w czytaniu książki.
- Być możliwe - powiedziałam i udając powagę zagłębiłam się w lekturze.
- A mogę liczyć na ułaskawienie? - zapytał słodko.
- Być możliwe - odpowiedziałam nie podnosząc wzroku, wiedząc, że to skończyło by się wybaczeniem mu od razu.
- A spojrzysz na mnie?
- Być możliwe - powiedziałam powstrzymując śmiech i z zawziętością wpatrując się w książkę.
- No proszę - zaskomlał cichutko.
- Ale po co - zapytałam kręcąc głową i podnosząc wzrok do góry, od razu wybuchając śmiechem.
- To jak wybaczysz mi? - zapytał niewinnie patrząc na mnie smutno.
- Chodź tu wariacie - szepnęłam i przyciągnęłam go do siebie, po czym delikatnie pocałowałam - Ale serio przebranie za kotka, połączonego z właśnie kim?
- Z One Direction, nie widzisz tych zajefajnych trampek i bransoletek - zaśmiał się pokazując poszczególne rzeczy.
- Wariat - powiedziałam ze śmiechem - Ale za to mój wariat.
Oczami Zayna
- Zayn gdzie Perrie? - zapytał mnie Niall, siadając obok mnie na scenie.
- A ja wiem, obraziła się - powiedziałem obojętnie wzruszając ramionami.
- Znowu?
- Nie moja wina - pokręciłem głową - Po prostu teraz między nami jest dziwnie - powiedziałem smutno, na co przyjaciel przytulił mnie do siebie.
- Pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć.
- Dzięki Niall - powiedziałem, po czym odsunąłem się trochę - To co idziemy na próbę.
- No idziemy - westchnął z uśmiechem.
Oczami Mabel
- Skarbie pospiesz się koncert zaczyna się za godzinę, a zanim tam dojedziemy.
- No już idę - krzyknęłam po czym ze śmiechem spojrzałam w lustro - Sorki kotek, ale muszę sobie zażartować z ciebie - powiedziałam cicho i śmiejąc się pod nosem, spojrzałam na sukienkę na wieszaku, po czym wyszłam z łazienki. - I jak podoba ci się? - zapytałam się Dana ledwo powstrzymując śmiech i okręcając się dookoła, aby dokładnie mógł się przyjrzeć mojej stylizacji.
- Wyglądasz - zawahał się chwilowo - Ciekawie, skąd wzięłaś ciuchy.
- Pożyczyłam od sąsiadki - zaśmiałam się. - Ale nie bój się idę się przebrać.
- Nie musisz - powiedział unikając mojego wzroku.
- Oj kochanie kłamać to ty nie umiesz - powiedziałam i szybko wbiegłam na górę. W locie pozbywając się poszczególnych części garderoby co ułatwiło mi zadanie, przebrałam się i jak najszybciej potrafiłam zbiegłam na dół.
- Wyglądasz zjawiskowo - powiedział uśmiechnięty Daniel i całując mnie przelotnie w usta złapał za rękę po czym wyszliśmy z domu, kierując się w stronę auta, którym pojedziemy na koncert chłopaków z One Direction. Już się nie mogę doczekać.....Czujcie ten sarkazm?? 

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 4

Szybko wskoczyłam pod prysznic i w ekspresowym tempie wytarłam się i ubrałam w ciuchy z rana. Gotowa chwyciłam jeszcze torbę i zakładając pierścionek na palec wyszłam z szatni. Nie patrząc na parę z samochodu podeszłam od razu do Daniela i chwytając go za rękę już mieliśmy wychodzić z warsztatu kiedy z gabinetu wybiegł Dziadek.
- Młodzi poczekajcie - krzyknął, a ja zszokowana stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego.
- Nie mów tylko, że mam jeszcze coś do zrobienia - powiedziałam prosząco.
- Pewnie, że nie - machnął lekceważąco ręką - Chciałem wam pogratulować zaręczyn - powiedział szczęśliwy, po czym mocno nas do siebie przytulił.
- Dziękujemy - wydukałam zaskoczona.
***
- Kici kici - powiedziałam roześmiana do Nialla, siedząc na kocu w parku.
- Obraził się na ciebie - powiedział rozchichotany Dan, trzymając kicie na kolanach - A mówiłem zostań z nami.
- Męska solidarność - zaśmiałam się i trzymając za brzuch położyłam się na plecach.
- A żebyś tylko wiedziała - szepnął chłopak pochylając się nade mną. Już miał mnie pocałować, kiedy kotek wyskoczył mu z rąk i zaczął uciekać.
- Niall !! - Krzyknęłam za uciekającą kulką. Niestety na marne, przestraszona kicia nadal gnała przed siebie. Szybko zerwałam się z koca i zaczęłam go gonić. Nie zważając na ludzi, biegłam przepychając się łokciami.
- Niall Skarbie - krzyczałam na kicią - Kochanie zatrzymaj się! Niall!!!!!.
- O co chodzi? - zapytał jakiś blondyn odwracając się do mnie twarzą.
- Niall! - krzyknęłam widząc, że jakiś chłopak z lokami bierze Kicię na ręce.
- No tak mam na imię - powiedział ten Blondyn patrząc na mnie przestraszonym wzrokiem.
- Hę - zapytałam nie pojmując jego słów - Przesuń się, trochę bo mi Niall zaraz ponownie ucieknie - powiedziałam tylko i omijając go szerokim łukiem podbiegłam do chłopaka z puchatą kulką w rękach - Niall Skarbie nie uciekaj tak więcej - skarciłam Kicię, podchodząc do chłopaka- Mogę już go wziąć.
- To twój kot? - zapytał z kpiną.
- No tak, jak nie wierzysz spójrz na obrożę.
- Nie ufnie spojrzał na zieloną obróżkę z koniczynką, gdzie napisane było Niall oraz moje imię i nazwisko z adresem.
- Mabel - zawahał się i ponownie spojrzał na obróżkę - Mabel Riordan.
- Taa - mruknęłam tylko i szybko wzięłam kicię na ręce - a Teraz nara. - Z kicią na rękach wróciłam do zmartwionego Daniela - Mam małego uciekiniera - powiedziałam radośnie podając ukochanemu puchatą kuleczkę.
- Tak się o ciebie martwiłem młody - powiedział z ulgą tuląc do piersi Kociaka.
OCZAMI ZAYNA
- Kochanie słyszysz? - zapytała zirytowana Perry.
- Tak, tak - odpowiedziałem zamyślony.
- Zayn co się z tobą dzieje, odkąd wyszliśmy z tego warsztatu masz głowę w chmurach.
- Przepraszam Kochanie, po prostu mam wrażenie że skądś znam tą dziewczynę.
- Z cyrku może - powiedziała sarkastycznie - Jak można z siebie zrobić takiego pomazańca.
- Dzięki kochanie - powiedziałem z ironią.
- U ciebie to jest śliczne Kotek - powiedziała przejeżdżając dłonią po moim ramieniu - Ale kobieta nie powinna robić z siebie pamiętnika wystawionego na widok publiczny.
- Ja tam lubię tatuaże nawet i u kobiet.
- Jak chcesz - powiedziała obrażona siadając prosto na fotelu samochodowym.
- Gniewasz się?
- Nie zdaje ci się - odpowiedziała opryskliwie.
- Oj Kicia nie chciałem - powiedziałem po czym zatrzymując się na poboczu pochyliłem się w bok i pocałowałem delikatnie w kącik ust.
- Wybaczam - szepnęła szczęśliwa - A teraz jedziemy na zakupy - pisnęła klaszcząc w dłonie.
- Dla ciebie wszystko - posłałem jej delikatny uśmiech po czym ponownie włączyłem się do ruchu.

PRZEPRASZAM ZA DŁUGOŚĆ, ALE WENA MI WYLECIAŁA Z GŁOWY. PROSZĘ TAKŻE KAŻDEGO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH O POZOSTAWIENIE W KOMENTARZU NAZWY NA TWITTERZE, ALBO NUMER GG. DZIĘKUJE ZA UWAGĘ :*

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 3

01.01.2013 ok. godz. 15
Londyn
Siedząc w fotelu obserwowałem płatki śniegu za szybą. Przygryzając wargę zastanawiałem się co dalej. Kocham Perrie, ale to nie tłumaczy jej zachowania. Wiem co alkohol robi z ludźmi, ale jak zamykam oczy nadal widzę jej usta połączone z ustami innego. Ta scena wryła mi się w pamięć, tak samo jak scenka sprzed kilku lat, kiedy uratowałem dziewczynę przed skokiem w wodną otchłań. Zamykając oczy znów powróciłem z myślami do drobnej brunetki z mostu. Jej duże oczy, na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Patrzyła tak jakby widziała mnie na wylot. Otrząsając się z tych myśli napisałem esemesa do Perrie, że ją kocham i tęsknie. A co tam. Wybaczę jej. Przecież na tym polega miłość. Prawda??
03.01.2013 r.
Nowy Jork
- Kochanie musisz już iść - zapytał Daniel z łóżka patrząc jak powoli ubieram się do pracy.
- Muszę - powiedziałam zakładając czapkę na włosy - podobno dostali duże zamówienie i muszę pomóc.
- Szkoda - zrobił smutną minkę, zaraz jednak się uśmiechnął ponieważ Niall przytulił się do niego - Hej Kicia - podrapał go za uchem - Wiesz, że zostajemy dzisiaj sami?
- Skarbie - powiedziałam ze śmiechem - Tylko nie zdradzaj mnie z kotem.
- Nie będę - powiedział uroczyście, po czym szeroko uśmiechnął - A buziaczka dostanę.
- Pewnie - podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam - Jak chcesz możesz wziąć kicię na spacer i przyjść po mnie o 16 do pracy.
- Przyjdę - powiedział, po czym przyciągając mnie do siebie, delikatnie pocałował.
- To lecę - szepnęłam tuż przy jego ustach, po czym lekko całując wyszłam z pokoju, a potem z domu. Zakładając słuchawki na uszy odpaliłam papierosa i idąc zatłoczonymi ulicami, słuchałam muzyki jednocześnie poddając się drugiemu uzależnieniu.
03.01.2013
Nowy Jork
Oczami Zayna
- Skarbie gotowa? - zapytałem Perrie łapiąc ją za rękę w samochodzie i wskazując tłum fanów za oknem.
- Bardziej nie będę - posłała mi radosny uśmiech po czym wyszła z samochodu a ja tuż za nią. Trzymając się za ręce w akompaniamencie pisków radosnych fanów weszliśmy do hotelu. Zabierając od Paula nasz klucz, ruszyliśmy na górę. Stojąc w wejściu do wielkiego apartamentu myślami byłem już daleko stąd. Jutro duży koncert w Nowym Jorku, potem powrót do domu. Urwanie głowy.. Przygryzając wargę przepuściłem przodek pannę Edwards, po czym sam wszedłem do pokoju i zamykając drzwi rzuciłem się na kanapę.
- Masz zamiar spędzić tak cały dzień? - zapytała mnie fioletowo-włosa.
- Chyba tak - podniosłem na nią wzrok, na co ona zareagowała przewróceniem oczu.
- Śnisz skarbie - podeszła do mnie i się pochyliła - za 20 minut wychodzimy na miasto - cmoknęła mnie w usta, po czym zniknęła z jakimiś ciuchami w łazience.
- Żę hę? - zapytałem sam siebie, po czym chcąc nie chcąc zacząłem się przebierać.
***
- Skarbie już? - zapytałem po raz setny Perrie stojąc pod drzwiami łazienki.
- Już idę - odkrzyknęła, na co ja tylko prychnąłem pod nosem i poprawiając bluzę na ramionach, rozsiadłem się na kanapie - I jak? - zapytała stając  przede mną.
- Jak zawsze ślicznie, a teraz chodź.
03.01.2013
Nowy Jork
Oczami Mabel
- May klient przyjechał - krzyknął Marco z gabinetu, na co ja prychnęłam pod nosem.
- Ten miał być twój - odkrzyknęłam wycierając spocone czoło o szmatkę.
- No niby tak - powiedział ze śmiechem podchodząc do mnie - Ale ty sobie lepiej poradzisz.
- Już to widzę. Powiedz, że jesteś na to za stary - zaśmiałam się patrząc na mężczyznę około 60 lat.
- Oj mała nie przesadzaj robię w tym fachu od kilkudziesięciu lat.
- Widać - zaśmiałam się pokazując na jego spracowane dłonie.
- Też takie będziesz miała - pocieszył mnie - Niestety taki dodatek u mechaników samochodowych.
- Uroczy dodatek - pocałowałam go w policzek, po czym skierowałam wzrok na samochód wjeżdżający do garażu - Niezłe cacko - cmoknęłam na widok Audi Q7.
- Powodzenia Mała - powiedział i przybijając mi piątkę, poszedł do swojego gabinetu.
- No to do roboty - szepnęłam pod nosem i podeszłam do pary, która wyszła z samochodu.
- Witamy u nas w warsztacie w czym mogę pomóc - powitałam się grzecznie, posyłając im uśmiechy.
- O Skarbie patrz, jednak ci ludzie mieli rację ten warsztat jest najlepszy skoro mają nawet sekretarkę - powiedziała kobieta o fioletowych włosach do Mulata.
- Żę hę - zapytałam się jej patrząc jak na Ufo - Powiedzcie lepiej co się popsuło, a nie obrażacie pracowników warsztatu - oj chyba dzisiaj mam jakiś dobry humor, inaczej ta lalunia dawno by już latała pod sufitem.
- Samochód nam dziwnie reaguje - powiedział chłopak patrząc na mnie przenikliwie.
- Aha - mruknęłam tylko, po czym otworzyłam maskę. Zaglądając do środka sprawdziłam stan oleju. - Wiedziałam  - powiedziałam zadowolona z szybkiej diagnozy. - Pacjent nie umrze - zaśmiałam się, po czym związując włosy w kucyk wzięłam się za wymienienie oleju. Po 15 minutach autko było gotowe do jazdy.
- Ile płace? - zapytał chłopak wyjmując portfel.
- A z tymi sprawami to już do dziadka - powiedziałam z uśmiechem wycierając ręce w szmatkę. Chłopak pokiwał tylko głową i powiedziawszy coś dziewczynie na ucho poszedł do gabinetu Marca.
- Nie podrywaj go - odezwała się nagle fioletowo-włosa.
- Co? - odwróciłam się do niej przodem. - Nie podrywam go.
- Kłamiesz - powiedziała tylko i spojrzała na swoje paznokcie.
- Debilka - mruknęłam pod nosem, po czym spojrzałam na zegarek 15.59.
- Staruszku ja już się szykuje do wyjścia - krzyknęłam Marcowi i już chciałam iść do szatni kiedy ktoś mnie mocno przytulił.
- Hej Misiak - usłyszałam w swoim uchu słodki szept, na co zareagowałam błyskawicznym obrotem i namiętnym pocałunku.
- Przyszedłeś - powiedziałam tuląc go mocno.
- Obiecałem - szepnął Dan - A teraz leć się szykować i idziemy do parku.
- Ołki dołki - cmoknęłam go w usta, po czym omijając zaszokowaną dziewczynę łukiem poszłam do szatni się ogarnąć.

Rozdział chyba nawet spoko, tylko końcówkę zawaliła. Ale to tyci szczegół. A teraz Sajonara ;* PS. Jak ktoś chce być informowany na Twitterze niech w komentarzu napisze swoją nazwę ;) A jak na GG to niech poda numer.

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 2

- Wszystkiego najlepszego kochanie - szepnęłam mu na ucho, na co on zareagował..........................cichym chichotem.
- Pamiętałaś - szepnął odwracając się, tym samym mocno przytulając mnie do siebie. Niestety zaraz odskoczył ode mnie z piskiem, a kotek wyskoczył z moich ramion.
- Kicia wracaj - wrzasnęłam za kociakiem i złapałam go szybko w biegu - A to twój prezent urodzinowy Skarbie - powiedziałam z uśmiechem podając mu puszystą kuleczkę jakby scena, która była przed chwilą nigdy się nie wydarzyła.
- Dziękuje - powiedział ze łzami w oczach, biorąc ode mnie ciepłą kuleczkę - Jest śliczna, a jak się wabi.
- To już od ciebie zależy - podeszłam do niego i podrapałam kociaka za uchem, na co zareagował ciepłym mruczeniem.
- No to nazwę cię Mabel - powiedział przytulając kociaka do swojej piersi.
- Jest mały problem - powiedziałam drapiąc się po głowie nerwowo - Bo to samiec - nie mogąc już wytrzymać wybuchnęłam śmiechem, Daniel zaraz dołączył do mnie.
- No to przykro mi zostanie transwestytą 
- Skarbie nawet tak nie żartuj - spojrzałam z powagą na niego.
- No już, już - pocałował mnie przelotnie w usta - To wybierz temu słodziakowi jakieś ładne imię.
- No to może niech będzie Niall - pogłaskałam kotka po główce.
- Jak Niall Horan z One Direction? Przecież ty ich nie lubisz.
- Jak ci znowu Niall Soran, raczej jak Niall Ferguson, najwybitniejszy historyk naszych czasów - powiedziałam to wszystko patrząc Dan'owi prosto w oczy.
- W takim razie, witaj w rodzinie Niall - powiedział z uśmiechem. Po czym chciał puścić kociaka wolno.
- A koperta?
- Jak koperta  -zapytał rozglądając się dookoła.
- Przyczepiona do szyi Nialla.
- A ta koperta - powiedział ze śmiechem, - Już biorę. - Dogonił szybko kociaka i zdejmując mu kopertę z szyi cmoknął go w nosek.
- Ale słodko to wyglądało - szepnęłam pod nosem ciesząc się że Kicia już jest w naszej rodzinie jako dziecko. Dan szybko otworzył kopertę po czym z piskiem jak u dziewczyny szczęśliwy rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił. Na co ja zareagowałam chichotem.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje - powtarzał raz za razem cmokając mnie w usta.
- Nie wiedziałam, że aż tak będziesz się cieszył z dwóch skrawków papieru - zaśmiałam cię do niego kiedy już trochę cię uspokoił.
- To nie jakieś tam skrawki papieru tylko, spełnienie marzeń. W końcu po tylu latach rozłąki spotkam ponownie przyjaciela z dzieciństwa.
- Cieszę się twoim szczęściem Kochanie - powiedziałam - A teraz wybacz idę się szykować na wieczór. W końcu dzisiaj Sylwester.
- Musisz? - zapytał z zawadiackim uśmiechem na twarzy.
- A co?
- Bo wiesz......... - powiedział słodko podchodząc do mnie - Ja chyba wiem co teraz możemy zrobić - szepnął mi do ucha po czym namiętnie pocałował.
Oczami Zayna
31.12.2012 ok. 22.00
Londyn
- Zayn wychodź już - krzyknęła Perrie z mojego pokoju. Musiała dopiero co przyjść. Spojrzałem jeszcze raz w lustro i twierdząc, że jest dobrze wyszedłem z łazienki. Zszokowany spojrzałem na ubiór mojej dziewczyny.
- Krótko - stwierdziłem tylko podsumowując długość jej sukienki.
- Ładnie wyglądam prawda? - ob kręciła się dookoła ukazując białe koronkowe majteczki.
- Tak, tak - powiedziałem i delikatnie cmoknąłem ją w policzek - Gotowa? To idziemy.
- Tak - krzyknęła radośnie po czym złapała mnie za rękę i zaczęła kierować się ku wyjściu.
31.12.2012 23.54
Nowy Jork
- Jak się bawisz? - zapytał radośnie Daniel, łapiąc mnie delikatnie za dłoń.
- Świetnie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Za 6 minut nowy rok, jak się czujesz jako przyszła 20-latka.
- Jak stara krowa - stwierdziłam wywołując tym samym jego słodki chichot.
- Kocham cię Mabel - powiedział i cmoknął mnie delikatnie w usta.
- Ja ciebie też Daniel - odpowiedziałam, ale zaraz się od niego oderwałam - Zaraz wracam - szepnęłam po czym poleciałam szybko do toalety, ponieważ mocz chciał wyjść na zewnątrz. Po załatwieniu naglącej potrzeby umyłam dokładnie ręce, i poprawiłam sukienkę po czym jak najszybciej wróciłam do mojego wybranka. Tylko do niego doszłam, a zaczęło się od licznie.
10.....9.....8 - Dan patrząc mi głęboko w oczy klęknął na jedno kolano.
7....6......5 - sięgnął po coś do kieszeni.
4.....3.... - wyjął małe czerwone pudełeczko w kształcie serca.
2....1
- Wyjdziesz za mnie - zapytał przekrzykując głosy innych.
- Tak - krzyknęłam po czym pocałowałam go namiętnie, a za naszymi plecami wybuchnęły na nocnym Nowojorskim niebie fajerwerki. 
- Wszystkiego najlepszego Skarbie - szepnął zakładając na mój palec pierścionek zaręczynowy.
- Dziękuje, to najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć - szepnęłam a po moim policzku spłynęła samotna łza.
01.01.2013 00.04
Londyn
- Louis, Louis, Louis - obok mnie nagle zrobiło się zamieszanie. Zaciekawiony podszedłem bliżej i okazało się, że brunet właśnie bawił się w zabawę kto wypije więcej. Zaśmiałem się cicho pod nosem, po czym wróciłem do poszukiwania mojej ukochanej. Znalazłem ją siedzącą na kanapie w rogu, kiedy całowała się z innym. Zaszokowany nie miałem sił zrobić kroku. Stałem tylko i jak ta ostatnia ciota patrzyłem, jak uchlana w cztery dupy Perrie Edwards, która jest moją dziewczyną, całuje jakiegoś obleśnego typa, jakim jest Joe Jonas.......No ja go chyba zajebie....

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 1

31.12.2012 r.
Nowy Jork
- Skarbie wstajesz? - usłyszałam w swoim uchu słodki szept męskiego melodyjnego głosu.
- Mhmmm - odpowiedziałam nadal trzymając głowę pod poduszką i próbując ponownie zagłębić się w krainę Morfeusza.
- No proszę wstań - pogłaskał mnie delikatnie po odsłoniętych plecach - Zrobiłem pyszne śniadanie - szepnął czule do ucha po czym delikatnie pocałował mój policzek.
- Już, już - machnęłam ręką w jego stronę jakbym odganiała muchę po czym z trudem siadłam z nadal zamkniętymi oczami - Już wstaję - leniwie przetarłam sklejone snem oczy po czym spojrzałam na mężczyznę mojego życia.
- Oj nie patrz się już tak jakbym ci kanapkę zjadł, tylko zapraszam na dół - uśmiechnął się po czym wyszedł z pokoju, dając mi czas na dojście do siebie. Z mrukiem niezadowolonego kota na ustach podniosłam się z wygodnego łóżka i obciągając za duży t-shirt podeszłam do komody skąd wzięłam paczkę fajek i zapaliczkę. Stając przed oknem z widokiem na ulicę Nowego Jorku, otworzyłam je i siadając na parapecie zapaliłam szluga. Zaciągając się dymem tytoniowym myślałam czy Dan'owi spodoba się niespodzianka urodzinowa.
OCZAMI ZAYNA
31.12.2012
Londyn
Leżąc w swoim wygodnym łóżku w Londynie myślałem już tylko o tym aby ponownie pójść spać. Wszyscy się pewnie cieszą. Sylwester. Popijawa. Wielka niekończąca się do rana impreza połączona z orgią. Dosłownie. A ja? Ja cały dzień chętnie spędziłbym w łóżku na rozmyślaniu i drzemaniu. Ale oczywiście nie, bo kto słucha mojego zdania. Nikt. Właśnie nikt. Nawet moja dziewczyna ma w dupie moje zdanie i już zgodziła się przyjść "ze mną" na jakąś popieprzoną imprezę. Ugh jak ja nie lubię tego jak ktoś decyduje za mnie. Czując głód nikotynowy w organizmie podniosłem się z łóżka i chwytając paczkę fajek z komody podszedłem do okna i otwierając je myślałem o tym czy fajnie jest turlać się po śniegu w samych bokserkach. Drżąc o samej myśli o tych torturach zapaliłem jednego papierosa z paczki. Zaciągając się dymem, powtarzałem cały czas w myślach, jak modlitwę, słowa : Oby wszystko dzisiaj skończyło się dobrze.
Oczami Mabel
Idąc ulicami zatłoczonymi przez pędzących bez celu ludzi, odizolowana od nich słuchawkami w uszach i głośną muzyką pewnie kroczyłam w stronę schroniska ze zwierzętami. Uśmiechając się tajemniczo weszłam do środka i wyłączając muzykę rozkoszowałam się dźwiękami wydawanymi przez zwierzaki tu umieszczone. Znając swój cel ruszyłam od razu w stronę lady.
- W czym mogę pomóc - zapytała dziewczyna w wieku koło 18 lat.
- Chciałabym adoptować kota - powiedziałam patrząc na nią, na co ona speszona spuściła wzrok. Zdezorientowana czekałam aż ta młoda klępa ruszy swoją mózgownicą. Czy to tak trudno zrozumieć, ze chcę adoptować zwierzaka?
- Mamy kilka kotków... - zaczęła niepewnie.
- Więc chciałabym jednego - mój entuzjazm powrócił na miejsce. Już nie mogłam się doczekać miny Daniela jak mu dam prezent.
- Hmm... Proszę za mną - niezbyt zadowolona dziewczyna, poprowadziła mnie korytarzem, który bardzo dobrze znałam. Od zawsze lubiłam pomagać zwierzętom. Czułam wtedy z nimi taką więź jak chyba z nikim innym na tym świecie. Biedne, wystraszone, pozostawione same sobie... Szybko odgoniłam myśli, gdzieś z dala ode mnie, bo nie chcę psuć sobie dzisiaj nastroju. Od jutra zaczyna się nowy rok... Nowa przygoda.
- Ojej ten jest śliczny - wydałam z siebie zadowolone westchnienie na widok biało- błękitnego kiciusia syberyjskiego.
- Też uważam, że jest śliczny - powiedziała dziewczyna, co nieźle mnie zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, ze od początku nie była mile nastawiona.
- Dlaczego nikt go nie chciał? Dlaczego w ogóle ktoś go porzucił? - spytałam biorąc delikatnie kiciusia na ręce w obawie, że go skrzywdzę.
- Myślę, że po prostu właściciel nie chciał kolejnego kota. Tego znaleźliśmy w kartonie koło śmietnika. Na szczęście nasz kolega z wolontariatu, przechodził obok i go usłyszał, bo inaczej maleństwo by się udusiło, bądź zmarło z głodu w najlepszym wypadku - historia tego zwierzaczka tak mnie wzruszyła, że nie chciałam już żadnego innego. Z nami będzie mu dobrze. Niczego mu nie zabraknie i będziemy go kochać jak własne dziecko.
- Biorę tego - powiedziałam pewnym głosem.
- W takim razie zapraszam do gabinetu. Dokończymy formalności.
- Chciałabym też wpłacić darowiznę na to schronisko - powiedziałam, kierując się za młodą dziewczyną, która raptownie się odwróciła i ze szczerym uśmiechem popatrzyła na mnie.
- Praktycznie już nikt nie wpłaca darowizn na schronisko - kontynuowała marsz w stronę biurka.
- Ale ja nie jestem jak inni - delikatnie warknęłam.
***
Trzymając w jednej ręce klatkę przenośną z kotkiem, drugą majstrowałam przy zamku drzwi. Kiedy w końcu klucz się przekręcił z delikatnym uśmiechem wkroczyłam do środka. Stawiając cichutko klatkę na podłodze, położyłam klucze na szafce i krzyknęłam w głąb mieszkania.
- Dan jesteś? - odpowiedziała mi tylko głucha cisza. Zadowolona z tego, że mój chłopak nie postanowił jednak zmienić swoich planów i zapewne wróci za 10 minut, zdejmując uprzednio buty wraz z kotem poszłam do sypialnia. Korzystając z paru minut samotności otworzyłam ponownie okno i zapaliłam papierosa. Słysząc otwieranie drzwi wejściowych, szybko zgasiłam peta i podbiegłam do klatki. Z łatwością wyciągnęłam stamtąd puchatą kulkę, po czym z nią na rękach skierowałam się do komody. Wyciągnęłam z niej zieloną kopertę i czerwoną wstążkę.  Z zręcznością przywiązałam kopertę wstążką do szyi kotka i plącząc kokardkę zeszłam z nim na dół. Widząc Daniela odwróconego do mnie plecami w salonie, cichutko podkradłam się do niego i jedną ręką zasłoniłam mu oczy.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - szepnęłam mu na ucho, na co on zareagował..........................

wtorek, 27 sierpnia 2013

Prolog

Bradford, 05.09.2009 r.
Godzina około 00.23
Przemarznięta dziewczyna siedziała na moście. Krztusząc się łzami, spoglądała ponuro, w głębiny płynącej pod spodem rzeki. Walcząc sama ze sobą, powoli podniosła się z zimnego bruku i uniosła głowę do góry łapiąc tym samym kropelki deszczu w zaschnięte usta. Zaciskając ręce w pięści raz po razem rozglądała się dookoła. Nie zauważywszy ani jednej żywej duszy powoli przerzuciła nogę przez barierkę metalowego mostu, po czym obiema nogami stanęła na deskach po drugiej stronie.
- Boże wybacz mi to co chcę teraz zrobić, ale nie wyobrażam sobie teraz życia tutaj -szepnęła patrząc w deszczowe niebo. Kończąc swoją modlitwę, rozłożyła szeroko ramiona, po czym z uśmiechem na ustach skierowała lewą nogę za skraj desek. Czekała już tylko na moment, aż jej ciało nauczy się latać, jak stanie się nieważkie i spadnie prosto to wody. Już miała podnieść drugą nogę kiedy poczuła mocny ucisk na swoich ramionach, a ona sama po chwili znalazła się po drugiej stronie barierki przytrzymywana przez jakiegoś chłopaka.
- Zostaw mnie ja chcę umrzeć - krzyknęła i wyrywając, rzuciła się w stronę metalowej barierki i wodnej otchłani, która powoli wzywała ją do siebie.
- Życie ci nie miłe - krzyknął i ponownie złapał ją za ręce odciągając od mostu - Masz rodzinę żyj dla niej.
- Nie mam już nikogo - szepnęła i bezwładnie opadła na ziemię zalewając się łzami - A teraz zostaw mnie samą.
- Nie chcę cię mieć na sumieniu.
- Nie będziesz miał - spojrzała na jego twarz, która ukryta była szczelnie za kapturem czarnej bluzy - Będę żyła, choćby nie wiem co. Nie poddam się - posłała mu płaczliwy uśmiech po czym spojrzała w niebo, na którym księżyc przebijał się przez warstwę grubych i ciemnych chmur.
- Kocham was moi drodzy, ale jeszcze do was nie dołączę - szepnęła w głowie, myśląc o rodzicach i bracie bliźniaku.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Bohaterowie ;P

Mabel (May) Riordan (ur. 01.01.1993r.) 
"Bo są dwa rodza­je bólu, Os­karku. Cier­pienie fi­zyczne i cier­pienie ducho­we. Cier­pienie fi­zyczne się zno­si. Cier­pienie ducho­we się wybiera."
Daniel (Dan) Jones (ur. 31.12.1991r.) 
"Umieć kochać - do te­go trze­ba ukończyć szkołę cierpienia."
Zayn (DJ Malik, Zaynster) Malik (ur.12.01.1993 r.)
 On łapie cię za rękę, ja powoli umieram. Patrzę w twoje oczy i zastanawiam się dlaczego nie możesz patrzeć na mnie w taki sposób?"
Louis (Lou, Boobear, Tommo) Tomlinson (ur.24.12.1991 r.)
"Każda minuta jest jak ostatnia ,więc przyjmijmy naprawdę wolne tempo i zapomnijmy o zegarze, który tyka."
Niall (Nialler) Horan (ur.13.09.1993 r.)
"Bycie singlem nie znaczy, że jesteś słaby, to znaczy, że jesteś wystarczająco silny, aby czekać na to, co zasługujesz."
Liam (Paynee, Daddy Direction) Payne (ur.29.08.1993 r.)
"Dawniej myślałem, że lepiej mi samemu. Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić ci odejść? Przy świetle księżycia, gdy wpatrywaliśmy się w morze. W słowa, które szeptałaś, zawsze będę wierzył."
Harry (Hazza, Haz, Curly, Barry) Styles (ur.01.02.1994 r.)
"Dobre poczucie humoru i ktoś, kto jest lojalny i słodki. Lubię słodkie dziewczyny."

Rozdział 14..........KONIEC!!!!

ROK PÓŹNIEJ
J - Zayn nie gniewaj się już proszę - powiedziałam błagalnie łapiąc Mulata za rękę.
Z - Ale jak mam się nie gniewać? - spojrzał na mnie z bólem wypisanym na twarz - Jak ty bezczelnie go podrywałaś. - wyrwał swoją dłoń, powodując u mnie smutek.
J - Nie podrywałam - krzyknęłam łapiąc ponownie jego dłoń - A jak podrywałam to nieświadomie - Po moim policzku spłynęła łza - Kocham tylko ciebie. - puszczając jego dłoń siadłam na mijanej ławce, podciągając kolana pod brodę i zalewając się łzami.
Z - Przepraszam - klękając przede mną oparł brodę na moich kolanach, a ramionami oplótł moje ciało - Jestem frajerem i to zazdrosnym frajerem - szepnął załzawionym głosem.
J - Ja nie jestem lepsza - szepnęłam nie podnosząc głowy do góry - Istna frajerka, która tylko wkurza swoich bliskich.
Z - Nieprawda. Dla mnie jesteś idealna - szepnął i unosząc mi brodę do góry wbił się zachłannie w moje usta.
***
J - Tak tato nic nam się nie stanie. Tak będziemy ostrożni - po raz setny odebrałam telefon od taty, który martwił się moim i Zayna lotem na Bahamy - Tato, nie jesteśmy dziećmi. Damy sobie radę.
Z - Znowu - zapytał szeptem pokazując na telefon, na co ja ze śmiechem pokiwałam twierdząco głową.
J - Tato, muszę kończyć, zaraz mamy samolot - zbywając ojca, rozłączyłam się.
Z - Normalnie żyć nie daje - zaśmiał się, podając mi gorący kubek z kawą.
J - I kto by pomyślał, że zamieni on się w starego, upierdliwego piernika - zaśmiałam się, popijając powoli czarny płyn.
Z - Wiesz, że cię kocham - zapytał z uśmiechem łapiąc mnie za dłoń.
J - Wiem - posłałam mu uśmiech, który zaraz odwzajemnił - Bym cię teraz tak ładnie pocałowała, ale nie chcę zniesmaczać ludzi na lotnisku - zaśmiałam się cicho, mocząc ponownie usta w napoju.
Z - A jakbym coś zrobił - podrapał się nerwowo po głowie - to dostanę buziaka?
J - Zależy co - zaśmiałam się, przenosząc swoje spojrzenie na niego.
Z - Na przykład coś takiego - machnął ręką, na co ludzie od razu za reagowali ciszą, a z głośników zaczęła lecieć piosenka chłopaków "Summer love". Zdziwiona spojrzałam na mojego chłopaka, który klęczał przede mną z czerwonym pudełeczkiem - Jewel Katniss Higgins czy czynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją osobistą panią Malik? - zapytał niepewnie trzymając drżącymi dłońmi małe pudełeczko.
J - Tak...tak...tak - krzyczałam raz za razem, klękając obok niego i mocno go do siebie przytulając, na co ludzie zebrani dookoła nas zaczęli klaskać.
Z - To jak zasłużyłem na buziaka? - zapytał szeptem wtulony we mnie.
J - Jak najbardziej - zachłannie pocałowałam go w lekko rozwarte wargi.
***
Patrząc po raz kolejny na pierścionek zaręczynowy uśmiechałam się. Podniosłam wzrok do góry i skrzyżowałam z miłością mojego życia.
Z - Cieszę się, że się cieszysz - szepnął łapiąc mnie za rękę.
J - Ja także się cieszę, że ty się cieszysz i że tym samym razem się cieszymy.
Z - Że ci się język nie poplątał - zaśmiał się cichutko.
J - Blisko było - szepnęłam mu na ucho delikatnie całując w policzek.
S - Coś podać - zapytała stweardessa podchodząc do naszych foteli.
Z - Nie dziękujemy - powiedział obdarowując kobietę delikatnym uśmiechem.
Ze śmiechem usadowiłam się lepiej w fotelu i czekałam, aż samolot zacznie ruszać. Pilot jak na życzenie wydał polecenie zamknięcia drzwi i zapięcia pasów. Z uśmiechem wykonałam polecenie, po czym złapałam Zayna za rękę.
Z - Boisz się? - zapytał patrząc na mnie z troską.
J - Nie, ale chcę cie mieć jak najbliżej - szepnęłam splatając nasze palce. 
Silniki zaczęły pracować pełną parą, a nasz samolot zaczął podnosić się w powietrze. Nagle zaczęło strasznie trząść, a maski gazowe wyleciały z otworów. - Zayn co się dzieje? - zapytałam przestraszona, patrząc na mojego lubego.
Z - Nic kochanie - powiedział drżącym głosem - patrząc na widoki za oknem, nagle ze strachem spojrzał na mnie. - Choćby nie wiem co, zawsze będę cię kochał. Pamiętaj to i nie puszczaj mojej ręki.
J  - Zayn co się dzieje? Nie oszukuj mnie - powiedziałam przestraszona jego słowami.
Z - Nasz samolot był wadliwy - szepnął - Nie damy rady dolecieć.
J - Czyli czeka nas śmierć - zmęczona opadłam na siedzenie i jedną ręką nadal ściskając palce Zayna, drugą otarłam spływające po policzkach łzy - Kocham cię Zayn i cieszę się, że mi się oświadczyłeś - ogarnięta trochę spojrzałam na niego - Mogę liczyć na ostatni pocałunek?
Z - Jak najbardziej kochanie - nie ukrywając łez spływających po policzkach zbliżył się do mnie - Kocham cię Jewel.
J - Ja ciebie też Zayn - szepnęłam po czym złączyliśmy w wargi w naszym ostatnim pocałunku z którego płynęły same czułe uczucia jak i wspomnienia. Ostatni pocałunek................................
***
UWAGA!UWAGA! Samolot z Londynu na Bahamy właśnie uległ kolizji! Nikt nie przeżył!W samolocie tym lecieli między innymi Zayn Malik wraz ze swoją narzeczoną Jewel Higgins!Młoda para nie nacieszyła się długo narzeczeństwem ponieważ, chłopak oświadczył się 4 godziny przed katastrofą! W tej katastrofie zginęło 213 osób!
Z każdym kolejnym komunikatem, czy zdjęciem bliscy Jewel i Zayna czuli jak w ich sercu pojawia się nowa rana. Przyjaciele jak Louis, Liam, Niall czy Harry, pogrążyli się w żałobie. Rodzice nie radząc sobie po stracie ukochanych dzieci oszaleli, a dziadkowie rozpaczali nad losem młodego pokolenia. Jedynie rudy przyjaciel dziewczyny, cały zapłakany siedział przed grobem młodo zmarłej dziewczyny i rozpaczał nad tym, że nie powiedział jej nigdy że kocha ją jak siostrę, że mu jej brakuje. Zaraz jednak obok niego pojawiła się 4 przyjaciół, którzy po ich stracie nie opuszczali ani dnia, ani godziny. Kiedy tylko mieli czas odwiedzali tę dwójkę zakochanych osób, którzy po odejściu z tego świata zostali pogrzebani razem na zawsze.

Zawaliłam trochę końcówkę, ale chyba tak to może być. Dziękuje za wszystko i zaraz pojawią się nowi bohaterowie i prolog ;)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 13

Łapiąc Zayna za rękę ruszyliśmy całą zgrają uliczkami Paryża. Po chwili już byliśmy w uroczej kawiarence na przedmieściach. Wchodząc zauważyłam dawną paczkę moich znajomych. Bolał mnie ich widok. Po śmierci mamy było mi strasznie trudno, a oni mi tego nie ułatwili. Zostawili mnie samej sobie i na odchodne stwierdzili, że jestem nikim i że bardzo dobrze, że coś takiego spotyka właśnie mnie. Odtrącili mnie, a od tamtego czasu, gdy tylko mnie widzą to wyzywają i obgadują. Za każdym razem boli mnie to, ale nie dzisiaj, już nie tak mocno. Dzisiejszego dnia właśnie sobie uświadomiłam, że oni tak naprawdę nie byli mi bliscy, nie byli moimi przyjaciółmi. Przyjaciel nie zna słowa definicja, ale przyjaciel to osoba, która wspiera cię w trudnych chwilach, który pozwala leczyć ucięte skrzydła, który zawsze jest przy tobie i właśnie dzisiaj uświadomiłam sobie, że poznałam prawdziwego przyjaciela i to nie jednego, a 6. Tak, mowa tu o Edzie i One Direction. Uśmiechając się i nie patrząc na tamte 4 osoby podeszłam do kasjerki i zamówiłam każdemu z nas ogromy puchar lodów.
- Patrzcie, patrzcie kto tu przylazł. I kto by pomyślał, że wielka sierotka Marysia powróci na stare śmieci – zaszydziła Emily podchodząc do mnie.
Z – masz coś do niej – zapytał Zayn, wychodząc przede mnie i zasłaniając mnie własnym ciałem.
E – Ty jesteś Zayn Malik – pisnęła radośnie.
Z – Pytam się o coś. Masz coś do niej?
E – Ja? Oczywiście że nie przecież to nasza stara przyjaciółka, prawda Jewel.
J – Nie – odpowiedziałam twardo i ściskając rękę Mulata poszliśmy do chłopaków którzy zajmowali największy stolik na zewnątrz.
N – Co tak długo zamawialiście i gdzie te lody – zapytał oblizując zachłannie wargi.
J – Zaraz przyniosą – posłałam mu uśmiech i siadłam na krzesełku . Po chwili nasze zamówienie już było przez nas pałaszowane. Nagle do naszego stolika przylazła Emily i jej świta.
E - Nie ładnie Jewel tak uciekać.
J - Odpierdolisz się czy nie? - zapytałam podnosząc wzrok i mierząc ją nim.
E - Nie ładnie witasz swoich przyjaciół.
J - Trzymajcie mnie bo zaraz jej wyjebie - mruknęłam pod nosem i po chwili oplatały mnie ramiona Zayna.
Z - Spokojnie skarbie zaraz odejdą - szepnął mi do ucha i pocałował lekko w policzek.
Lou - A więc to wy jesteście przyjaciółmi Jewel wiele o was słyszałem od Babci - powiedział uśmiechnięty - Cieszę się, że zajęliście się nią po stracie mamy to było takie przyjacielskie - zaszydził - Tak bardzo, że aż wcale, a teraz proszę się odsunąć bo nam lody zaraz skwaśnieją - i jak gdyby nigdy nic powrócił do jedzenia lodów.
***
J  - Wrócił już? - zapytałam wchodząc do domu z chłopakami.
B - Tak jest na górze i nie chce otworzyć - powiedziała zmartwiona.
J - Pójdę do niego - posłałam jej smutny uśmiech, po czym wbiegłam po stopniach na górę, będąc pod pokojem ojca wzięłam głęboki oddech po czym delikatnie zapukałam - Tato! Tato otwórz - krzyknęłam, a po chwili wrota stały dla mnie otworem. Weszłam powoli i zauważyłam jak ojciec zapłakany siedział w fotelu przed telewizorem gdzie leciały moje filmiki z dzieciństwa.
P - Wybaczysz mi kiedyś? - szepnął nie patrząc na mnie - Wybaczysz, że zawiodłem i was zostawiłem?
J - Nadzieja umiera ostatnia - powiedziałam, podchodząc do niego - Nigdy nie przestań w to wierzyć tato - przytuliłam się do niego - A wybaczyłam ci już dawno temu, szkoda tylko, że nie wybaczyłam sobie.
P - Opowiesz mi coś o sobie?
J - Z chęcią - wstałam na chwilę z jego kolan, po czym zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do niego. Siadając na podłodze pod jego fotelem zaczęłam opowiadać o wszystkim co mnie dotąd w życiu spotkało.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 12/ The Versatile Blogger

Już chciałam iść go wyłączyć, kiedy drogę zagrodził mi Zayn i mocno mnie do siebie przytulił.
Z - Jak to obejrzysz pozwoli ci to pogodzić się z przeszłością - szepnął czule i pocałował mnie w policzek. Pociągając nosem usiadłam mu na kolanach i zaczęłam śledzić wzrokiem wydarzenia na filmiku.
16 letnia dziewczyna ściskała rękę kobiety, która wychudzona i słaba leżała na szpitalnym łóżku, poprzyczepiana do miliona przeróżnych kabelków.
- Mamo ja nie chcę abyś mnie opuszczała - szepnęła a po jej policzkach potoczyły się dwie przezroczyste słone krople.
- Ale ja cię nie opuszczam - powiedziała kobieta siląc się na uśmiech - Ja tylko jak gąsienica zmieniam się w kokon, aby potem być motylem. Może i umieram, ale zawsze będę z tobą Skarbie - chwyciła rękę córki i przyłożyła ją do serca dziewczyny - czujesz bicie swojego serca?
- Tak - powiedziała szybko.
- Tak jak serce uderza raz za razem, tak i ja będę cię strzegła i obserwowała z góry  - po czym pocałowała córkę w rękę i zmęczona opadła na poduszki - No a gdzie nasz Edwardek.
- Ed ciociu Ed - powiedział oburzony 19-latek wchodząc tyłem do sali szpitalnej.
- A co ty tam masz? - zapytała dziewczyna spoglądając na przyjaciela ze śmiechem kiedy siłował się z drzwiami.
- Co. Od razu byś chciała wiedzieć co. Niespodziankę - posłał jej uśmiech z nad ramienia po czym odwrócił się do rodziny przodem, ukazując tym samym t-shirt który miał na sobie. przedstawiał on zdjęcie Jewel i podpis: Sweet Sixteen. W ręku zaś trzymał mały tort z 16 świeczkami.
- Pamiętałeś - szepnęła wzruszona solenizantka.
- Wszyscy pamiętaliśmy - powiedziała schorowana kobieta, za co została nagrodzona mocnym uściskiem.
- Kocham was - krzyknęła nastolatka po czym przytuliła jeszcze babcię która stała za kamerą oraz nastolatka z rudą strzechą zamiast włosów.
- Ale, ale Maleństwo ty moje to jeszcze nie wszystko - powiedział uśmiechnięty chłopak i wręczył jej do rąk małą paczuszkę.
- Mam się bać? - zapytała przerażona.
- No wiesz co ranisz. - powiedział oburzony.
- Ale Ed to nie ona ci dała w zeszłym roku na urodziny zdechłą  żabę - powiedziała ze śmiechem mama dziewczyny.
- Oj tam, oj tam - powiedział zarumieniony.
- Jewel otwórz proszę, bo Edwardek zaraz nam chyba na zawał zejdzie - zaśmiała się kamerzystka.
- Babciu Ed jestem.
- Aha a ja Helena Trojańska.
Dziewczyna za namową bliskich niepewnie zaczęła odpakowywać prezent. Kiedy papier był już zdarty i zostało samo pudełeczko, wstrzymując oddech powoli otworzyła pokrywkę, po czym pisnęła radośnie.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje - krzyknęła mocno przytulając przyjaciela.
- Oho mam nadzieję, że to nie pierścionek zaręczynowy - zaśmiała się babcia.
- Nie coś lepszego - powiedziała rozpromieniona nastolatka - bransoletkę - krzyknęła szczęśliwa pokazując ją mamie i babci.
- Cieszę się kochanie - powiedziała uśmiechnięta kobieta - Ja też mam dla ciebie niespodziankę, jak wrócisz do domu znajdziesz ją u siebie w pokoju w biurku.
- Nie trzeba było mamo - powiedziała nastolatka przytulając mamę. Nagle kobieta zamknęła oczy, a maszyny dookoła zaczęły wydawać przeróżne dźwięki, a do sali wpadł tłum lekarzy w białych kitlach, którzy wyprosili bliskich kobiety za drzwi, a sami zaczęli ją reanimować. Na ekranie teraz widać było nastolatkę, która przyciskała dłoń do zasłoniętej szyby i ze łzami moczącymi jej twarz szeptała:
- Kocham cię mamo i zawsze będziesz w moim sercu, chociażby ono rozpadło się na milion kawałeczków, te kawałek gdzie jesteś ty zawsze pozostanie na swoim miejscu.
Otarłam łzy spływające obwicie po moich policzkach i zaczęłam rozglądać się dookoła. Zayn przytulił się mocno do mnie i mrugał żywo oczami aby pozbyć się tam gromadzących łez. Liam patrzył osłupiały na ekran tak samo jak Louis. Harry zaś nie martwił się łzami i cały zapłakany podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, tak samo jak Niall. Babcia zaś wycierała łzy w bluzkę. Nadia patrzyła na wszystko z pogardą i irytującym uśmieszkiem czającym się w kąciku ust, zaś tato. Ten to dopiero, zaryczany podszedł do telewizora i pogłaskał obraz zapłakanej dziewczynki, po czym wybiegł z domu.
N - Paul - wrzasnęła zła.
B - Zamknij jadaczkę - wrzasnęła na nią - Nie widzisz, że on teraz cierpi - po czym wstała i wyszła za ojcem.
Lou - Przepraszam - szepnął nagle Louis - To wszystko przeze mnie - schował twarz w dłoniach.
J - Ale co? - zapytałam zaskoczona.
Lou - To ja nalegałem aby oglądać te filmiki.
J - I dobrze zrobiłeś - powiedziałam i wstając z kolan Malika podeszłam do Lou - Dzięki temu mogę z radością spojrzeć w przeszłość i cieszyć się teraźniejszością i przyszłością - po czym mocno go do siebie przytuliłam.
Ni - Jak się czujesz? - zapytał zmartwiony.
J - Dziwię się, że to mówię ale doskonale - powiedziałam po raz pierwszy chyba szczerze się uśmiechając - Chcecie posmakować najlepszych lodów w Paryżu.
H - Lodów mówisz - powiedział poruszając brwiami Harry.
J - Nie takich debilu - walnęłam go lekko w ramię - Takich, których nigdy smaku się nie zapomina.
Ni - To co tu jeszcze robimy idziemy - zerwał się z kanapy i już go nie było. Zaraz jednak się zwrócił - Tylko jest problem nie wiem gdzie to.
J - Hahha dobra chodźmy - złapałam Zayna za rękę i wszyscy ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych.

{------}
Zostałam nominowana do The Versatile Blogger przez KLIK. Serdecznie dziękuje ;**

1.Podziękuj nominującemu na jego blogu .
2.Pokaż nagrodę Versatile Blogger u siebie na blogu .
3.Napisz 7 faktów o sobie .
 4.Nominuj 15 blogów ,które na to zasługują 
 5. Poinformuj ich o tym .
Jako, że zawsze mam problem związany z wybraniem blogów do nominacji, ponieważ moim zdaniem każdy blog jest znakomity nie spełnię podpunktu 4 i 5. Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieć tego za złe. A teraz troszkę faktów o mnie:
1. Naprawdę mam na imię Marta i urodziłam się 25.09.1997r.
2. Jestem wielką fanką Anime i Mangi.
3. Jestem strasznym molem książkowym. Najbardziej jednak uwielbiam czytać książki fantasy.
4. Moją pasją jest śpiew, taniec i pisanie opowiadań.
5. Uwielbiam czekoladę, mam nawet szampon czekoladowy od, którego jestem uzależniona
6. Uwielbiam się śmiać i wygłupiać.
7. Nie przepadam za alkoholem, moim trunkiem zastępującym alkohol a po którym identycznie się bawi jest pepsi, tymbark, herbata, bądź oranżada. Jednym słowem wiele napojów o dużej ilości cukru ;). Kolejne uzależnienie ;D

Dziękuje za przeczytanie tego rozdziału oraz faktów o mnie. Byłabym wdzięczna o każdy komentarz, ponieważ chcę się rozeznać czy mam pisać dalej, czy dać sobie spokój. Pamiętajcie zawsze będę was Kochać wasza Jewelka ;*

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 11

Nagle drzwi się otworzyły i weszli przez nie.......Ojciec ze swoją narzeczoną.
J - To chyba jakieś żarty - powiedziałam unosząc ręce do góry - Może zaraz jeszcze zza drzwi wyskoczy Miś Yeti tańczący taniec hula w przezroczystych majteczkach.
Li - Miś Yeti nie, ale my tak - krzyknął zadowolony i wskoczył do domu razem z Harrym i Niallem.
B - Paul jak miło cię widzieć - powiedziała z sarkazmem - O i widzę że za sponsorowałeś darmową wycieczkę chorej kobiecie na zespół Tworzywa sztucznego - gdy to powiedziała posłała ojcu uroczy uśmieszek.
Lou - Babciu już cię kocham - krzyknął szczęśliwy i pobiegł się przytulić.
N - Jestem jego narzeczoną.
B - O jejciu mój błąd - powiedziała ze skruchą - powinnam raczej powiedzieć kontener na plastik stoi przed domem.
P - Marie jak zawsze miło cię widzieć - powiedział z uśmiechem i ją przytulił.
J - Tak, tak a ja rzygam tęczą dalej niż wzrok sięga. Jak już był dziki seks z babcią w kuchni czy gdzie tam byliście w myślach idziemy oglądać dalej. - Z zaciętą miną pobiegłam szybko do pokoju po płyty i z nimi w rękach wróciłam do salonu gdzie położyłam je na stoliku i biorąc jedną wsadziłam do odtwarzacza. Ciekawscy ludzie porozsiadali się już. Tato z wywłoką na jednym z foteli, babcia na drugim. Na jednej z kanap siedzieli Louis, Harry i Liam, a na drugiej Niall z Zaynem. Włączyłam filmik i usiadłam po turecku na dywanie.
15 letnia dziewczyna jeździ na deskorolce. Jej mama z dumą patrzy jak dziewczynka bez problemu wykonuje przeróżne triki. Nagle nie wiadomo skąd pojawia się chłopiec z rozwianą rudą czupryną pędzący na BMX'ie. Z impetem wjechał w dziewczynę tym samym wywalając ją.
E - Ja naprawdę przepraszam - powiedział przestraszony pomagając wstać dziewczynie. Ta jednak zamiast przyjąć pomoc wybuchnęła nieopanowanym śmiechem.
J - Hahaha, ja haha i ty hahah na glebie hahha naucz się jeździć - powiedziała pomiędzy wybuchami śmiechu.
M - Jewel nic ci nie jest - krzyknęła zaniepokojona zielonooka kobieta podbiegając do córki.
J - Nie hahaha tylko dupcię sobie zbiłam - wybuchnęła śmiechem - a tak w ogóle to Jewel Higgins-St. Criox.
E - Miło mi Ed Sheeran.
B - Wnuczek Esmeraldy jak się nie mylę.
E - Tak jest prze pani.
Na samo wspomnienie tamtego wydarzenia wybuchnęłam śmiechem i potarłam pupę.
B - Edzioch kto by pomyślał że wyrośnie na takiego miłego i spokojnego chłopca.
H - Czy my mówimy o tym samym Edzie, przecież to świrus jakich mało..
B - Uwierz mi przy tej bestii to jest milutki.
N - O Boże jakby ktoś chciał oglądać filmiki o takim kimś jak ty - powiedziała wrednie patrząc w moją stronę.
P - Możesz puścić dalej.
J - Pewnie.
Dwóch nastolatków 15-latka i 18-latek, biegali po parku i krzyczeli, że są Indianami. Nagle na ich drodze pojawiła się kobieta w ubraniu Wróżki.
M - Jak dobra wróżka tego miasta spełnię wasze dwa życzenia - powiedziała ledwo powstrzymując śmiech machając różdżką.
E - Poproszę dużą butelkę Pepsi - powiedział chłopak uśmiechając się szeroko.
J - A ja jednorożca który rzyga tęczą - powiedziała dziewczynka z entuzjazmem.
M - Pierwsze da się zrobić, trzymaj - wyjęła z torby napój i podała chłopcu o rudej niesfornej czuprynie - A drugie życzenie hmm będzie lekko zmienione - wyjęła z torby małą maskotkę w kształcie jednorożca - O to twój jednorożec wredna istotko o wymiociny o kolorze tęczy zastąpią mega paka M&M'sów - podała to dzieciom i cała trójka zadowolona uśmiechnęła się do kamery.
Z  - Ej co było dalej - powiedział kiedy filmik się skończył.
J - Później poszliśmy na dużą pizzę, lody i Wesołe Miasteczko.
B - Chcecie kawy albo herbaty.
N - A filmiki?
B - Dokończymy jak wypijemy solidną dawkę herbaty lub kawy przy pełnym cukru ciastku.
Szybko poszliśmy do kuchni i po załatwieniu rozkazu babci wróciliśmy do salonu na dalszy ciąg filmików. podeszłam do stolika i wzięłam pierwszy lepszy. Włożyłam płytkę i czekałam aż się załaduje. Nagle na ekranie pojawił się obraz sali szpitalnej. Natychmiast w moich oczach pojawiły się łzy.

Przepraszam, że dodaje tak rzadko ale przez całe wakacje opiekuję się roczną siostrzenicą i nie mam jak dodać nowego rozdziału. Dodaje w miarę możliwości jak najczęściej. Zapraszam także na nowego bloga wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com i na bloga mojej siostry http://die-young-or-live-forever.blogspot.com/

wtorek, 2 lipca 2013

UWAGA!!!!

Dzisiaj za namową Misi której z szczerego serca dziękuje, postanowiłam założyć nowego bloggera i napisać tam nowe opowiadanie. Od razu mówię tematyka nie dotyczy nikogo sławnego, tylko prostych ludzi z problemami jeśli jesteście ciekawi oto link: http://wybor-zycie-albo-smierc.blogspot.com/