wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 13

Łapiąc Zayna za rękę ruszyliśmy całą zgrają uliczkami Paryża. Po chwili już byliśmy w uroczej kawiarence na przedmieściach. Wchodząc zauważyłam dawną paczkę moich znajomych. Bolał mnie ich widok. Po śmierci mamy było mi strasznie trudno, a oni mi tego nie ułatwili. Zostawili mnie samej sobie i na odchodne stwierdzili, że jestem nikim i że bardzo dobrze, że coś takiego spotyka właśnie mnie. Odtrącili mnie, a od tamtego czasu, gdy tylko mnie widzą to wyzywają i obgadują. Za każdym razem boli mnie to, ale nie dzisiaj, już nie tak mocno. Dzisiejszego dnia właśnie sobie uświadomiłam, że oni tak naprawdę nie byli mi bliscy, nie byli moimi przyjaciółmi. Przyjaciel nie zna słowa definicja, ale przyjaciel to osoba, która wspiera cię w trudnych chwilach, który pozwala leczyć ucięte skrzydła, który zawsze jest przy tobie i właśnie dzisiaj uświadomiłam sobie, że poznałam prawdziwego przyjaciela i to nie jednego, a 6. Tak, mowa tu o Edzie i One Direction. Uśmiechając się i nie patrząc na tamte 4 osoby podeszłam do kasjerki i zamówiłam każdemu z nas ogromy puchar lodów.
- Patrzcie, patrzcie kto tu przylazł. I kto by pomyślał, że wielka sierotka Marysia powróci na stare śmieci – zaszydziła Emily podchodząc do mnie.
Z – masz coś do niej – zapytał Zayn, wychodząc przede mnie i zasłaniając mnie własnym ciałem.
E – Ty jesteś Zayn Malik – pisnęła radośnie.
Z – Pytam się o coś. Masz coś do niej?
E – Ja? Oczywiście że nie przecież to nasza stara przyjaciółka, prawda Jewel.
J – Nie – odpowiedziałam twardo i ściskając rękę Mulata poszliśmy do chłopaków którzy zajmowali największy stolik na zewnątrz.
N – Co tak długo zamawialiście i gdzie te lody – zapytał oblizując zachłannie wargi.
J – Zaraz przyniosą – posłałam mu uśmiech i siadłam na krzesełku . Po chwili nasze zamówienie już było przez nas pałaszowane. Nagle do naszego stolika przylazła Emily i jej świta.
E - Nie ładnie Jewel tak uciekać.
J - Odpierdolisz się czy nie? - zapytałam podnosząc wzrok i mierząc ją nim.
E - Nie ładnie witasz swoich przyjaciół.
J - Trzymajcie mnie bo zaraz jej wyjebie - mruknęłam pod nosem i po chwili oplatały mnie ramiona Zayna.
Z - Spokojnie skarbie zaraz odejdą - szepnął mi do ucha i pocałował lekko w policzek.
Lou - A więc to wy jesteście przyjaciółmi Jewel wiele o was słyszałem od Babci - powiedział uśmiechnięty - Cieszę się, że zajęliście się nią po stracie mamy to było takie przyjacielskie - zaszydził - Tak bardzo, że aż wcale, a teraz proszę się odsunąć bo nam lody zaraz skwaśnieją - i jak gdyby nigdy nic powrócił do jedzenia lodów.
***
J  - Wrócił już? - zapytałam wchodząc do domu z chłopakami.
B - Tak jest na górze i nie chce otworzyć - powiedziała zmartwiona.
J - Pójdę do niego - posłałam jej smutny uśmiech, po czym wbiegłam po stopniach na górę, będąc pod pokojem ojca wzięłam głęboki oddech po czym delikatnie zapukałam - Tato! Tato otwórz - krzyknęłam, a po chwili wrota stały dla mnie otworem. Weszłam powoli i zauważyłam jak ojciec zapłakany siedział w fotelu przed telewizorem gdzie leciały moje filmiki z dzieciństwa.
P - Wybaczysz mi kiedyś? - szepnął nie patrząc na mnie - Wybaczysz, że zawiodłem i was zostawiłem?
J - Nadzieja umiera ostatnia - powiedziałam, podchodząc do niego - Nigdy nie przestań w to wierzyć tato - przytuliłam się do niego - A wybaczyłam ci już dawno temu, szkoda tylko, że nie wybaczyłam sobie.
P - Opowiesz mi coś o sobie?
J - Z chęcią - wstałam na chwilę z jego kolan, po czym zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do niego. Siadając na podłodze pod jego fotelem zaczęłam opowiadać o wszystkim co mnie dotąd w życiu spotkało.

2 komentarze:

  1. Wspaniały : ***
    No i dobrze Louis potraktował tych "przyjaciół" Jewel : )
    Już nie mogę doczekać się następnego : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ^___^ Dobrze Lou zrobił :) Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń