sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 2

Drzwi nie zdążyły nawet się za mną zamknąć kiedy zauważyłam brak portfela, telefonu a co najważniejsze słuchawek. Klepnęłam się w czoło i wróciłam do domu.
H - Co tak szybko Gustaw - wyszczerzył się do mnie, a ja pokazawszy mu piękny środkowy palec wbiegłam na górę, gdzie zabrałam potrzebne rzeczy po czym zbiegłam na dół.
P - Jewel do mnie. - wrzasnął a ja zirytowana przygryzłam wargę.
J - Nie mam tak na imię.
Z - To w końcu jak Gustaw, Jewel czy chuj wie jak.
J - Teraz jestem JJ Paul.
P - Niby od kiedy.
J - Od 8 lat - powiedziała i wyszłam z domu. teraz tak naprawdę. Włożyłam słuchawki do uszu i relaksując się przy rockowym brzmieniu wyszłam na ulicę. Idąc chodnikiem podziwiałam panoramę tego miasta. Stwierdziłam, że jednak tak źle jeszcze nie jest. Nagle przede mną rozpoznałam logo Milk Shake City. Zadowolona szybko weszłam do lokalu i już po chwili kroczyłam po ulicach Londynu  z czekoladowym shakiem w dłoni. Właśnie patrzyłam na jakąś grupę taneczną, która robiła show w parku kiedy jakiś chłopak wjechał we mnie deskorolką wywracając mnie tym samym na glebę.
C - Przepraszam - powiedział szybko i pomógł mi wstać. Spojrzałam na swoją bluzkę, która już nie była biała tylko biała z wielką plamą pośrodku od czekoladowego shake'a.
J - No i czysty t-shirt poszedł się jebać. - powiedziałam a chłopak zrobił się czerwony.
C - Czekaj oddam ci swój t-shirt.
J - I co może jeszcze przebiorę się na środku parku pokazując ludziom co mam pod bluzką - powiedziałam wrednie, na co chłopak podrapał się po głowie.
C- Wiem, przecież tutaj są łazienki - powiedział zadowolony po czym złapał mnie za dłoń i pociągnął mnie w stronę murowanego małego budyneczku.
J - A jak mnie tam zgwałcisz.
C - To będziesz zgwałcona.
J - O kurczę ciekawe jakie to  uczucie - powiedziałam a chłopak zaśmiał się,
C - A tak w ogóle to Charlie jestem.
J - Jewel, dla przyjaciół Jel lub JJ.
C - Miło mi - zdjął swoją bluzkę po czym mi ją podał i wskazał ręką toaletę.
J - A więc zaraz wracam - weszłam do pomieszczenia gdzie szybko zmieniłam bluzki i brudną wrzuciłam do kosza, po czym wyszłam do Charliego na dwór.
C - No, no muszę powiedzieć, że na tobie lepiej wygląda - powiedział i wyszczerzył ząbki, jako, że była to bluzka w stylu skate to sięgała mi do połowy uda. Normalnie jak kiecka.
J - A dziękuje dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
C - To może na przeprosiny dasz się dzisiaj zaprosić wieczorem na drinka.
J - Alkoholu nie pijam ale potańczyć możemy - powiedziałam, na co chłopakowi zaświeciły się oczka.
C - Naprawdę.
J - Czemu nie w końcu nie na co dzień kończy się 18 można więc iść się zabawić.
C - Masz dzisiaj 18 urodziny.
J - Tak jakoś wyszło że tak.
C - Wszystkiego najlepszego - powiedział i przytulił mnie do siebie.
J - A dziękować.
C - To co może teraz odprowadzę cię do domu, a za 4 godzinki wpadnę i pojedziemy do klubu.
J - Ty lepiej tak nie wpadaj za często.
C - Oj nie o to mi chodziło - powiedział wyszczerzony.
J - No przecież wiem no to chodź - złapałam go pod ramię i poszliśmy pod mój dom. Całą drogę śpiewaliśmy i się wygłupialiśmy. W jego towarzystwie czas szybko mi leciał. - No to jesteśmy na miejscu.
C - Może dasz mi swój numer.
J - No pewnie - szybko podyktowałam mu cyferki a chłopak zapisał je na telefonie.
C - No to do później - powiedział i już chciał odejść kiedy go zatrzymałam.
J - Do później - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. Zadowolona nucąc pod nosem weszłam do kuchni i nie zwracając na nic uwagi wzięłam butelkę soku marchwiowego i siadłam przy stole.
N - Czyżbyś się zakochała - powiedział nagle, a ja przestraszona upuściłam butelkę z rąk przez co rozbiła się na podłodze.
J - Boziu człowieku nie strasz.
N - Sorki nie chciałem.
J - A co do twojego pytania to może może.
Nagle do kuchni wpadł Lou.
J - Uważaj - zdarzyłam tylko krzyknąć a chłopak leżał już na podłodze gdyż poślizgnął się o wylany sok.
N - Nic ci nie jest - zapytał zmartwiony.
Lou - Ja chcę jeszcze raz  - krzyknął zadowolony, ja zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na zegarek. Do umówionego spotkania zostały mi już tylko 3 godziny.
J - O cholera nie zdążę - krzyknęłam i pobiegłam szybko na górę. Tam zaczęłam się szykować. Mimo, że nie należę do dziewczyn lubiących sukienki i makijaż dzisiaj postanowiłam zaszaleć. Założyłam to, a włosy splątałam tak. Górną powiekę maznęłam eyelinerem i tuszem a wargi różowy błyszczykiem. Na koniec założyłam jeszcze na szyję koniczynkę i popsikałam się perfumami. Gotowa zauważyłam, że do przyjazdu Charliego zostało już tylko 10 minut. Zabrawszy torebkę z łóżka zaczęłam schodzić po schodach. Siedzący w salonie chłopcy i Paul na mój widok zrobili wielkie oczy.
Lou - Wyglądasz.
H - Niewiarygodnie.
N - Cudnie.
H - Pięknie.
Z - Po prostu ślicznie.
P - Wychodzisz gdzieś.
J - Tak zaraz mój kolega po mnie przyjedzie i jedziemy do klubu.
P - A jak cię nie puszczę.
J - To i tak wyjdę, a poza tym nie jestem już dzieckiem.
P - Nie masz 18 lat więc jesteś.
J - Czyli zapomniałeś.
P - Ale o czym.
J - Nawet ciocia Kate twoja siostra pamiętała, że dzisiaj mam 18 urodziny - powiedziałam kręcąc głową. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na mnie, na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazał się Charlie pięknie ubrany.
C - To co ślicznotko jedziemy świętować twoje urodziny - powiedział podając mi bukiet moich ulubionych różowych róż.
J - Oujeee - powiedziałam i wsiedliśmy do samochodu.

Charlie Thomas ur. 23.11.1993 r - Bądź szczery, a twoja przyjaźń też będzie szczera.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 1

Siedziałam w tym pojebanym samolocie i zastanawiałam się co teraz będzie. Nie chcę opuszczać Francji, Paryża, babci, mamy. Dlaczego ja? Ze łzami w oczach obserwowałam jak samolot unosi się w powietrzu a Francja zostaje w tyle. Oparłam się wygodnie o fotel i słuchając muzyki przymknęłam oczy. Obudziła mnie jakaś starsza pani, mówiąc, że już lądujemy. Spojrzałam w okno i zobaczyłam panoramę Londynu.
J - Będzie dobrze, nie musi być dobrze - powiedziałam pod nosem i zapięłam pasy. W Londynie wylądowaliśmy równiutko o 00.01 25 września, czyli, ze już jestem 18 latką. I co mi z tego. Niechętnie wyszłam z samolotu i skierowałam się na lotnisko. Tam było mnóstwo jakiś rozwrzeszczanych dziewczyn. Kurwa nawet nie można spokojnie przejść. Co jest The Wanted czy Olly Murs przylecieli. Zaczęłam przepychać się przez tłum z moją walizkę, kiedy przypomniałam sobie, ze nie wiem w którą stronę do domu mojego ojczulka. Nagle obok mnie zauważyłam jakąś 2 chłopaków którzy przechodzili. nie zraziło mnie to, że mieli dresy i bluzy z kapturem naciągniętym na oczy, a co to ja bronić się nie umiem.
J - Ekhem przepraszam mogłabym prosić o - zaczęłam ale nie dane mi było dokończyć, gdyż jeden z nich gwałtownie odwrócił się do mnie.
Z - Tak kurwa dam ci ten pieprzony autograf tylko nie wrzesz chcemy spokojnie wrócić do domu.
J - Jakbym chciała jakiś autograf poszłabym do gwiazdy, a nie do takiego ciecia jak ty, a swoje bazgroły zatrzymaj dla siebie frajerze - powiedziałam i odeszłam od nich - I gdzie ci przyjaźni Anglicy chyba w dupach im się poprzewracało - powiedziałam i ciągnąc walizkę wyszłam z tego durnego miejsca. Pod lotniskiem zobaczyłam taksówkę, Zadowolona podeszłam do niej i zapytałam czy wolna. Jak się okazało czekała pusta. Weszłam więc do niej i podałam karteczkę z adresem kierowcy.  Po 20 minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod wielką willą z basenem. No, no ojczulek dorobił się. Zapłaciłam mężczyźnie i wyszłam z mojej karety. Ciągnąc walizkę za sobą weszłam na posesję. Stanęłam pod drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili otworzył mi jej jakiś chłopak ze znamieniem na szyi. 
Li - W czym mogę pomóc o tej godzinie.
J - Ja do niejakiego Paula Higginsa.
Li - Do Paula.
J - Nie wiesz do kosmity.
Li - Już wołam - zniknął za drzwiami i po chwili wrócił z moim ojcem.
J - Nie powiem stary się zrobiłeś - powiedziałam na wstępie, a mój tatusiek podszedł i mnie przytulił.
P - A ty wyszczekana i piękna.
Li - Może wejdziesz.
J - A myślałam, że będę musiała zamieszkać w muchomorku - powiedziałam i weszłam do domu. W hallu już czekała 4 jakiś chłopaków.
Lou - Kim jesteś zacna niewiasto.
J - Twoim koszmarem na przyszłe dni. Gdzie mam spać - zapytałam się Paula.
P - Chodź pokażę ci.
J - aha - weszłam z nim po schodach i już po chwili znalazłam się pod białymi drzwiami, naprzeciwko mnie miał pokój niejaki Zayn z tego co wyczytałam z tabliczki.
P - To tu - otworzył mi drzwi, nie patrząc na nic weszłam do sypialni i zamknęłam drzwi po czym przebrawszy się w piżamę położyłam się do łóżka.
J - Wszystkiego Najlepszego - powiedziałam pod nosem i zamknęłam oczy. Zaraz zasnęłam.

Rano obudziły mnie jakieś hałasy nas uchem.
J - Morda kapciu bo jak nie to ci wy pierdole - powiedziałam dosyć głośno, a hałasy umilkły. Zadowolona znów już prawie odpływałam do krainy Smerfów i Gumisi, kiedy poczułam jakąś zimną i mokrą ciesz na sobie - I masz przejebane - wrzasnęłam i otworzyłam oczy. nad sobą ujrzałam jakiegoś wyszczerzonego mopa z pustą szklanką.
H - Hejka - powiedział i wyszczerzył się do mnie.
J - Co za cholera kazała ci mnie obudzić.
H - Paul.
J -Zabiję go - powiedziałam i wylazłam z łóżka, po czym z jakimiś pierwszymi lepszymi ubraniami wlazłam do łazienki. Szybko wlazłam pod prysznic i umyłam się dokładnie. Po tej czynności ubrałam się w to i z rozpuszczonymi włosami i czapką na głowie zeszłam na dół. Tam zobaczyłam Paula, 5 tych debili i jakąś rudą czuprynę. Zaraz, zaraz ja znam tą rudą szczecinę zwaną włosami.
J - Edzioch ja cię chyba pierdzielnę z patelni kiedyś - powiedziałam, a Ed Sheeran odwrócił się do mnie twarzą i na mój widok wyszczerzył się.
E - Nowy kolorek.
J - Bardzo śmieszne jakbyś nie podpalił mi ostatnio włosów nadal byłyby zielone.
P - To wy się znacie.
J - A jak a tak w ogóle to pieprznę cię kiedyś Paul - powiedziałam wskazując go palcem.
P - Jak ty do mnie mówisz młoda damo.
J - Tak jak mi się podoba.
E - Mała przyhamuj to twój ojciec - powiedział i podszedł do mnie i się przytulił.
P - Właśnie.
Lou, H - To ty masz córkę - powiedzieli razem.
J -Sorry że wam przerwę ale miał córkę tak to odpowiedni forma.
P - Nadal nią jesteś.
J - Tylko na papierku, który normalny ojciec zostawia swoje dziecko na pastwę losu.
P - Porozmawiamy kiedy indziej a teraz poznaj chłopaków może już ich znasz.
E - Hahah raczej nie - powiedział pod nosem i się wyszczerzył
P - Córeczko poznaj One Direction.
Li - Liam Payne - podszedł i podał mi dłoń.
H - Styles Harry Styles - powiedział ten mopiszcz i pocałował mnie w doń.
N - Niall Horan - powiedział uroczy blondynek i mi pomachał.
Lou - Louis Tommo Tomlinson- szatyn ubrany w paski podszedł do mnie i mnie przytulił.
P - Zayn wstawaj - ojciec podszedł do jakiegoś Mulaat i walnął go w głowę.
Z - Co jest  - zapytał zaspany chłopak, którego głos kojarzyłam. Zaraz zaraz to ta lama z lotniska.
P -Przedstaw się.
Z - Zayn Malik - spojrzał na mnie i zrobił zdziwioną minę.
J - Mam cię na oku lamiszczu - powiedziałam do niego.
P - Teraz ty przedstaw się.
J - Po chuja - ojciec posłał mi groźny wzrok - No dobra me imię do Gustaw a teraz nara - powiedziałam i wyszłam z domu.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Prolog

Dostaliście kiedyś kopa w dupę, ale takiego mocnego prawdziwego. Takiego, po którym nie mieliście siły się podnieść. Jak tak to wiecie jak ja się czuję. Jak szmata do podłogi, jak wyżęta ścierka. Moje życie było szczęśliwe i zajebiste, ale bajka kiedyś się kończy. Król odjeżdża zostawia swoją królową i księżniczkę. Jedzie do pojebanego Londynu. Moja historia taka właśnie jest. W wieku 10 lat moi rodzice rozwiedli się, ja z mamą zamieszkałyśmy u babci we Francji, a tato jak już wspomniałam pomknął na swoim czarnym ogierze do Londynu. Po prostu zajebiście. Wiodłam sobie spokojny żywot duszyczki. Uczyłam się pilnie, w szkole leciałam na 5 i 6. Nauczyłam się języków. Do perfekcji mam już opanowanych 25 rekord normalnie, ale tak to już jest kiedy nie miało się znajomych. Resztę wolnego czasu poświęcałam muzyce. Nauka na instrumentach, śpiew taniec pochłonęły mnie do końca. Mama była ze mnie dumna, a ja ze skromnością twierdzę, ze było to zajebiste uczucie. No ale znów bajka się kończy królowa umiera, osieraca córkę i co teraz powinien wskoczyć mądry król i wredna macocha. Hahah dobry żart. Moja mama nie żyję już 2 lata i od tego czasu wychowuje mnie babcia, kurczę tutaj też trzeba zastosować czas przeszły. Ma mnie dość. Od śmierci mamy zmieniłam się. Przefarbowałam włosy, zaczęłam balangować, ale co najśmieszniejsze nigdy nie wróciłam pijana. Nie mogę pić, bo moje życie jest takie zajebiste, że mam tylko jedną nerkę i to też która działa tylko na 95%. Zajebista, zajebistość normalnie. No ale wracając do tematu, a więc jednym słowem lub zdaniem jak kto woli. Z miłej pomocnej i blablabla osoby stałam się balangującą, wyszczekaną dziewczyną, która umie dowalić. No ale cóż taka jestem. A i powiem wam coś w sekrecie od jakiegoś miesiąca mam tatuaż. Ale ćsiiii. No a teraz właśnie moje życie zaczyna się na nowo. Lecę do jakże pięknego i zajebistego Londynu, do mojego koffanego papy którego nie widziałam 8 lat. Normalnie zajebista bajeczka, szkoda ze to prawda a nie opowieść na dobranoc.

Bohaterowie


Jewel  Katniss Higgins ur. 25.09.1994 r.
Kiedy byłam małą dziewczynką marzyłam o księciu z bajki na białym koniu. Niestety zarys mojego księcia zmienił się po rozwodzie rodziców. Teraz preferuje ludzi podobnych do mnie. Ludzi takich jak ja.

Niall James Horan ur. 13.09.1993 r.
Liam James Payne ur. 29.08.1993 r.
Harry Edward Styles ur. 01.02.1994 r.
Louis William Tomlinson ur. 24.12.1991 r.
Zayn Javvad Malik ur. 12.01.1993 r.
Cześć jesteśmy One Direction. Znasz nas zajebiście, nie znasz to też zajebiście. Zdążysz nas poznać i polubić.

Paul Higgins ur. 15.04.1975 r.
Jaki ja byłem głupi. Zostawić moją księżniczkę. Zniszczyć jej dzieciństwo, ale obiecuje naprawię to.