niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 5

Obudziłam się zalana potem. Następny koszmar, następna do połowy przespana noc. Z zaschniętymi łzami na policzkach poszłam do łazienki i nie patrząc w lustro obmyłam twarz wodą.
J - Musisz być silna - powiedziałam do swojego odbicia i otarłam spływającą łzę - Koniec płaczu, czas wziąć się w garść - szepnęłam do swojego odbicia i wytarłam twarz ręcznikiem, po czym zabrałam się za zmienienie opatrunku. Gdy nowy bandaż był na ręce ubrałam się  w to i przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech wyszłam z łazienki biorąc w biegu gumkę do włosów. Spięłam szybko włosy w kucyk i zeszłam na dół. Dopiero tam zobaczyłam na zegarek, ponieważ nikogo w nie zastałam w kuchni. Okazało się, że jest godzina 8 rano. Wow rekord życiowy normalnie. Czas wolny a ja już na nogach. Nagle mój brzuszek zaburczał domagając się jedzenie. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej szynkę i ser po czym położyłam to na 2 kromkach chleba. Siadłam przy stole i zaczęłam je jeść popijając sokiem marchwiowym. Nagle naszła mnie ochota na jazdę motorem. Szybko dojadłam śniadanie i wkładając naczynia do zmywarki pognałam do garażu. Pogłaskałam czule motor.
J - Cześć kochanie, gotowy na jazdę z mamusią - zapytałam po czym założyłam kurtkę skórzaną i kask po czym wsiadłam na moje maleństwo i odpaliłam je. - No to wio piękny rumaku - otworzyłam garaż z pilota i pojechałam na wycieczkę zabierając misia w teczkę. Na swoim motorze czułam się pewnie pewniej niż Hulk w tym zielonym wdzianku jako potwór o albo w puszce Iron Mana. Zadowolona pojechałam nad śliczne jeziorko i podziwiając krajobraz siadłam na trawie, parkując motor obok siebie.
Nie patrząc na czas, obserwowałam naturę, odprężałam się.Dzięki ćwierkaniu ptaszków zrozumiałam, że mam siłę by walczyć, że jestem silna, że nic mnie nie powstrzyma. Z głową uwolnioną i pustą od myśli wsiadłam na motor i pojechałam w stronę domu. Pod budynkiem zauważyłam jakieś czerwone mini. Czyżby chłopcy gustowali w takich badziewnych autkach, chociaż lepsze czerwone od różowego. Nie autko może i nie badziewne przecież Jason Statham też takim jeździł w "Włoskiej Robocie", ale za to kierowca i owszem. Zaparkowałam Zbysia w garażu i weszłam do domu. W hallu już dało się słyszeć jakiś kobiecy głos. Zdziwiona poszłam do salonu, a tam zobaczyłam dziwnie spokojnych chłopców, mojego ojczulka i jakiegoś babsztyla.
P - Jewel co ci mówiłem, że masz zakaz jeżdżenia na tej maszynie. - wydarł się na mnie kiedy tylko zauważył moją obecność.
J - Pieprz się - powiedziałam.
P - Jak ty się odzywasz - wrzasnął wkurzony.
J - Po ludzku.
Na - Paul kto to - zapytała z pogardą.
P - Kochanie to moja córka Jewel.
Na - Myślałam, że stać cię na ładniejsze dziecko - powiedziała zdegustowana.
P - Jewel masz zakaz jeżdżenia na tej maszynie.
J - Ale ty chyba nadal nie rozumiesz, mam cię w dupie tak samo twoje zasady nakazy, zakazy. jesteś nikim tak samo jak ta ździra i bądź pewny moją matką nie zostanie - wrzasnęłam i poszłam na górę. Tam ze łzami w oczach rzuciłam się na łóżko. Chciałam ojca i macochę no to mam. Brakuje tylko 2 głupiutkich sióstr przyrodnich i "Kopciuszek" na całego. Nagle do pokoju wtargnął wkurwiony ojciec.
P - Teraz zejdziesz na dół i przeprosisz Nadię.
J - Nie - powiedziałam stanowczo.
P - Nie ma nie.
J - Nie będę jej przepraszam, chyba cię pojebało  - powiedziałam i zamknęłam oczy.
P - Masz zejść jak nie do żadnego Paryża nie jedziesz.
J - Nie zabronisz mi - krzyknęłam siadając prosto.
P - A zobaczysz, że tak.
J - I tak nie zejdę.
P - To nigdzie nie jedziesz - powiedział i wyszedł. 
J - Obietnicy nie złamie - powiedziałam i schowałam portfel, telefon i słuchawki do kieszeni po czym zeszłam schodami na dół.
P - Namyśliłaś się - powiedział w moją stronę.
J - Pierdol się - powiedziałam, ale zaraz zakryłam usta dłonią - Ups za późno już to robisz.
P - Wróć mi tutaj.
J - Nie mam ochoty.
Li - Może ja z nią pogadam - zapytał nieśmiało.
Na - Jesteś nikim to, że śpiewasz w tym zespole to cud. - powiedziała do niego, a on skruszony zamilkł.
J - Co za pierdolnięta baba - powiedziałam na odchodne i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam głośno muzykę. Postanowiłam zrobić to co kiedyś. Odprężyć się na maksa, a ten stan mogę osiągnąć tylko w jeden sposób. Ruszyłam przed siebie, aż doszłam do zapyziałej dzielnicy, tam weszłam do najwyższego budynku po czym udałam się na sam dach. Na szczęście tak jak myślałam miał barierki. Stanęłam na środku i zaczęłam krzyczeć. To mi zawsze pomaga. Gdy głos już mi ugrzązł w gardle klęknęłam na betonie i patrzyłam na panoramę Londynu. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz ; Babcia ;*. Szybko odebrałam.
J - Halo.
B - Jewelko gdzie ty jesteś - zapytała zmartwiona.
J - W domu - skłamałam.
B - Wiem, że cię tam nie ma dzwonił twój tato.
J- On nim już nie jest babciu to obcy człowiek.
B - On się o ciebie martwi.
J - On ma mnie w dupie i to głęboko.
B - Skarbie nie martw się wszystko się ułoży chciałabym cię teraz przytulić.
J - ja ciebie też babciu - szepnęłam.
B - Skarbie jak coś to przyleć do mnie w Paryżu miejsce zawsze się znajdzie.
J - Będę pamiętać. Kocham cię.
B - Ja ciebie też wnusiu a teraz wracaj do domu.
J - Postaram się pa.
B - Pa.
Rozłączyłam się. Spojrzałam jeszcze raz w niebo, które już zaczęło robić się ciemne. Po czym zeszłam na dół i ruszyłam w drogę powrotną. Po niecałych 15 minutach byłam na miejscu. Jak gdyby nigdy nic weszłam do środka.
P - Do mnie młoda damo.
J - Chyba śnisz psem nie jestem na gwizdniecie nie przychodzę - powiedziałam i poszłam do kuchni po sok.
P - Masz przeprosić Nadię - powiedział wchodząc do pomieszczenia gdzie byłam.
J - Bo co?
P - Bo nie pojedziesz do Paryża.
J - Pojadę!
P - Niby jak?
J - Nawet jakbym miała jechać autostopem to pojadę czy tego chcesz czy nie - wrzasnęłam i kręcąc głową poszłam do siebie. Szybko ubrałam spodnie dresowe i luźną koszulkę po czym położyłam się do łóżka. Obserwując sufit zaczęłam myśleć o przeszłości, przyszłości a nawet i teraźniejszości. Nawet nie wiem kiedy znużyło mnie to i usnęłam. Obudziłam się znów cała zapłakana. Jak co noc śniła mi się scena, który wryła mi się w pamięć dość mocno, która nigdy z mojej świadomości nie zostanie usunięta. Podniosłam się z łóżka i wyszłam na balkon. podwinęłam nogi pod brodę i obserwowałam gwiazdy.
J - Mamo dlaczego? - szepnęłam do gwiazd, nagle zobaczyłam cień chłopaka pod balkonem.
Z - Znów się spotykamy w nocy - powiedział i zaczął wspinać się po drzewie. Po chwili już siedział obok mnie.
J - Czego? - powiedziałam ostro.
Z - Czemu płaczesz.
J - Bo mam powód.
Z - Nadia?
J - Ta baba może mi skoczyć. Mój powód kryje się tu - wskazałam na serce.
Z - Chcesz się wygadać.
J - Jakbym chciała to bym poszłam do Psychiatry.
Z - A nie psychologa.
J - Na to za późno - szepnęłam i poczułam na swojej skórze krople deszczu - Idź spać, zaraz się rozpada.
Z - A ty też idziesz - zapytał wstając.
J -- Yhy - podniosłam się i weszłam do środka, a Malik za mną. - Dobranoc - wskazałam mu drzwi a sama poszłam do łazienki. Chwyciłam żyletkę i odwinęłam wczorajszy opatrunek, po czym przejechałam po ręku ostrzem robiąc kolejne nacięcie. Zacisnęłam pięści aby rana zaczęła piec.
Z - Co ty robisz - zapytał przestraszony, a ja ze strachu wypuściłam z rąk żyletkę.
J - Co ty tu robisz - zapytałam spanikowana chowając rękę za sobą.
Z - Stoję, a ty ogłupiałaś krzywdę chcesz sobie zrobić - powiedział i złapał mnie za rękę, gdzie widniały nacięcia - Dlaczego? - wskazał na ślady po ostrzu.
J - Mam powód - chciałam wyrwać rękę, ale jego dłoń mi na to nie pozwalała.
Z - Obiecaj mi, że już nie będziesz.
J - Nie będę nic obiecywać.
Z - Obiecaj a zabiorę cię do Paryża.
J - Nie jestem dziwką.
Z - Paul cię nie puści, ale my mamy samolot.
J - I co z tego.
Z - Polecisz z nami.
J - Pieprzę to, a tego mi nie zabronisz - chwyciłam żyletkę i znów chciałam zrobić nacięcie,ale Mulat wyrwał mi ją z dłoni.
Z - Zabieram to - powiedział i wyszedł, a ja dopiero teraz zauważyłam, że jeden z sekretów wyszedł na jaw. Po moich policzkach spłynęły łzy.
J - Weź się w garść idiotko - wrzasnęłam do swojego odbicia i zawinęłam rękę w bandaż po czym poszłam spać.

Przepraszam, dupa blada wyszła, ale przez pewna osobę odechciało mi się pisać więc w ogóle cud, że coś się pojawiło.

5 komentarzy:

  1. Ooo. Świetny! Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dupny tylko zajebisty baby !!!
    czekam na next!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesadzasz przecież świetny wyszedł : )
    Czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra blog! Czekam na nn ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli w Twoim języku dupa blada oznacza super zajebiste, że aż szlag, to tak, wyszła Ci dupa blada <3

    OdpowiedzUsuń