Drzwi nie zdążyły nawet się za mną zamknąć kiedy zauważyłam brak portfela, telefonu a co najważniejsze słuchawek. Klepnęłam się w czoło i wróciłam do domu.
H - Co tak szybko Gustaw - wyszczerzył się do mnie, a ja pokazawszy mu piękny środkowy palec wbiegłam na górę, gdzie zabrałam potrzebne rzeczy po czym zbiegłam na dół.
P - Jewel do mnie. - wrzasnął a ja zirytowana przygryzłam wargę.
J - Nie mam tak na imię.
Z - To w końcu jak Gustaw, Jewel czy chuj wie jak.
J - Teraz jestem JJ Paul.
P - Niby od kiedy.
J - Od 8 lat - powiedziała i wyszłam z domu. teraz tak naprawdę. Włożyłam słuchawki do uszu i relaksując się przy rockowym brzmieniu wyszłam na ulicę. Idąc chodnikiem podziwiałam panoramę tego miasta. Stwierdziłam, że jednak tak źle jeszcze nie jest. Nagle przede mną rozpoznałam logo Milk Shake City. Zadowolona szybko weszłam do lokalu i już po chwili kroczyłam po ulicach Londynu z czekoladowym shakiem w dłoni. Właśnie patrzyłam na jakąś grupę taneczną, która robiła show w parku kiedy jakiś chłopak wjechał we mnie deskorolką wywracając mnie tym samym na glebę.
C - Przepraszam - powiedział szybko i pomógł mi wstać. Spojrzałam na swoją bluzkę, która już nie była biała tylko biała z wielką plamą pośrodku od czekoladowego shake'a.
J - No i czysty t-shirt poszedł się jebać. - powiedziałam a chłopak zrobił się czerwony.
C - Czekaj oddam ci swój t-shirt.
J - I co może jeszcze przebiorę się na środku parku pokazując ludziom co mam pod bluzką - powiedziałam wrednie, na co chłopak podrapał się po głowie.
C- Wiem, przecież tutaj są łazienki - powiedział zadowolony po czym złapał mnie za dłoń i pociągnął mnie w stronę murowanego małego budyneczku.
J - A jak mnie tam zgwałcisz.
C - To będziesz zgwałcona.
J - O kurczę ciekawe jakie to uczucie - powiedziałam a chłopak zaśmiał się,
C - A tak w ogóle to Charlie jestem.
J - Jewel, dla przyjaciół Jel lub JJ.
C - Miło mi - zdjął swoją bluzkę po czym mi ją podał i wskazał ręką toaletę.
J - A więc zaraz wracam - weszłam do pomieszczenia gdzie szybko zmieniłam bluzki i brudną wrzuciłam do kosza, po czym wyszłam do Charliego na dwór.
C - No, no muszę powiedzieć, że na tobie lepiej wygląda - powiedział i wyszczerzył ząbki, jako, że była to bluzka w stylu skate to sięgała mi do połowy uda. Normalnie jak kiecka.
J - A dziękuje dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
C - To może na przeprosiny dasz się dzisiaj zaprosić wieczorem na drinka.
J - Alkoholu nie pijam ale potańczyć możemy - powiedziałam, na co chłopakowi zaświeciły się oczka.
C - Naprawdę.
J - Czemu nie w końcu nie na co dzień kończy się 18 można więc iść się zabawić.
C - Masz dzisiaj 18 urodziny.
J - Tak jakoś wyszło że tak.
C - Wszystkiego najlepszego - powiedział i przytulił mnie do siebie.
J - A dziękować.
C - To co może teraz odprowadzę cię do domu, a za 4 godzinki wpadnę i pojedziemy do klubu.
J - Ty lepiej tak nie wpadaj za często.
C - Oj nie o to mi chodziło - powiedział wyszczerzony.
J - No przecież wiem no to chodź - złapałam go pod ramię i poszliśmy pod mój dom. Całą drogę śpiewaliśmy i się wygłupialiśmy. W jego towarzystwie czas szybko mi leciał. - No to jesteśmy na miejscu.
C - Może dasz mi swój numer.
J - No pewnie - szybko podyktowałam mu cyferki a chłopak zapisał je na telefonie.
C - No to do później - powiedział i już chciał odejść kiedy go zatrzymałam.
J - Do później - pocałowałam go w policzek i weszłam do domu. Zadowolona nucąc pod nosem weszłam do kuchni i nie zwracając na nic uwagi wzięłam butelkę soku marchwiowego i siadłam przy stole.
N - Czyżbyś się zakochała - powiedział nagle, a ja przestraszona upuściłam butelkę z rąk przez co rozbiła się na podłodze.
J - Boziu człowieku nie strasz.
N - Sorki nie chciałem.
J - A co do twojego pytania to może może.
Nagle do kuchni wpadł Lou.
J - Uważaj - zdarzyłam tylko krzyknąć a chłopak leżał już na podłodze gdyż poślizgnął się o wylany sok.
N - Nic ci nie jest - zapytał zmartwiony.
Lou - Ja chcę jeszcze raz - krzyknął zadowolony, ja zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na zegarek. Do umówionego spotkania zostały mi już tylko 3 godziny.
J - O cholera nie zdążę - krzyknęłam i pobiegłam szybko na górę. Tam zaczęłam się szykować. Mimo, że nie należę do dziewczyn lubiących sukienki i makijaż dzisiaj postanowiłam zaszaleć. Założyłam to, a włosy splątałam tak. Górną powiekę maznęłam eyelinerem i tuszem a wargi różowy błyszczykiem. Na koniec założyłam jeszcze na szyję koniczynkę i popsikałam się perfumami. Gotowa zauważyłam, że do przyjazdu Charliego zostało już tylko 10 minut. Zabrawszy torebkę z łóżka zaczęłam schodzić po schodach. Siedzący w salonie chłopcy i Paul na mój widok zrobili wielkie oczy.
Lou - Wyglądasz.
H - Niewiarygodnie.
N - Cudnie.
H - Pięknie.
Z - Po prostu ślicznie.
P - Wychodzisz gdzieś.
J - Tak zaraz mój kolega po mnie przyjedzie i jedziemy do klubu.
P - A jak cię nie puszczę.
J - To i tak wyjdę, a poza tym nie jestem już dzieckiem.
P - Nie masz 18 lat więc jesteś.
J - Czyli zapomniałeś.
P - Ale o czym.
J - Nawet ciocia Kate twoja siostra pamiętała, że dzisiaj mam 18 urodziny - powiedziałam kręcąc głową. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na mnie, na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a moim oczom ukazał się Charlie pięknie ubrany.
C - To co ślicznotko jedziemy świętować twoje urodziny - powiedział podając mi bukiet moich ulubionych różowych róż.
J - Oujeee - powiedziałam i wsiedliśmy do samochodu.
Charlie Thomas ur. 23.11.1993 r - Bądź szczery, a twoja przyjaźń też będzie szczera.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział.<3
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńJa chcieć następny *.*