01.01.2013 ok. godz. 15
Londyn
Siedząc w fotelu obserwowałem płatki śniegu za szybą. Przygryzając wargę zastanawiałem się co dalej. Kocham Perrie, ale to nie tłumaczy jej zachowania. Wiem co alkohol robi z ludźmi, ale jak zamykam oczy nadal widzę jej usta połączone z ustami innego. Ta scena wryła mi się w pamięć, tak samo jak scenka sprzed kilku lat, kiedy uratowałem dziewczynę przed skokiem w wodną otchłań. Zamykając oczy znów powróciłem z myślami do drobnej brunetki z mostu. Jej duże oczy, na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Patrzyła tak jakby widziała mnie na wylot. Otrząsając się z tych myśli napisałem esemesa do Perrie, że ją kocham i tęsknie. A co tam. Wybaczę jej. Przecież na tym polega miłość. Prawda??
03.01.2013 r.
Nowy Jork
- Kochanie musisz już iść - zapytał Daniel z łóżka patrząc jak powoli ubieram się do pracy.
- Muszę - powiedziałam zakładając czapkę na włosy - podobno dostali duże zamówienie i muszę pomóc.
- Szkoda - zrobił smutną minkę, zaraz jednak się uśmiechnął ponieważ Niall przytulił się do niego - Hej Kicia - podrapał go za uchem - Wiesz, że zostajemy dzisiaj sami?
- Skarbie - powiedziałam ze śmiechem - Tylko nie zdradzaj mnie z kotem.
- Nie będę - powiedział uroczyście, po czym szeroko uśmiechnął - A buziaczka dostanę.
- Pewnie - podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam - Jak chcesz możesz wziąć kicię na spacer i przyjść po mnie o 16 do pracy.
- Przyjdę - powiedział, po czym przyciągając mnie do siebie, delikatnie pocałował.
- To lecę - szepnęłam tuż przy jego ustach, po czym lekko całując wyszłam z pokoju, a potem z domu. Zakładając słuchawki na uszy odpaliłam papierosa i idąc zatłoczonymi ulicami, słuchałam muzyki jednocześnie poddając się drugiemu uzależnieniu.
- To lecę - szepnęłam tuż przy jego ustach, po czym lekko całując wyszłam z pokoju, a potem z domu. Zakładając słuchawki na uszy odpaliłam papierosa i idąc zatłoczonymi ulicami, słuchałam muzyki jednocześnie poddając się drugiemu uzależnieniu.
03.01.2013
Nowy Jork
Oczami Zayna
- Skarbie gotowa? - zapytałem Perrie łapiąc ją za rękę w samochodzie i wskazując tłum fanów za oknem.
- Bardziej nie będę - posłała mi radosny uśmiech po czym wyszła z samochodu a ja tuż za nią. Trzymając się za ręce w akompaniamencie pisków radosnych fanów weszliśmy do hotelu. Zabierając od Paula nasz klucz, ruszyliśmy na górę. Stojąc w wejściu do wielkiego apartamentu myślami byłem już daleko stąd. Jutro duży koncert w Nowym Jorku, potem powrót do domu. Urwanie głowy.. Przygryzając wargę przepuściłem przodek pannę Edwards, po czym sam wszedłem do pokoju i zamykając drzwi rzuciłem się na kanapę.
- Masz zamiar spędzić tak cały dzień? - zapytała mnie fioletowo-włosa.
- Chyba tak - podniosłem na nią wzrok, na co ona zareagowała przewróceniem oczu.
- Śnisz skarbie - podeszła do mnie i się pochyliła - za 20 minut wychodzimy na miasto - cmoknęła mnie w usta, po czym zniknęła z jakimiś ciuchami w łazience.
- Żę hę? - zapytałem sam siebie, po czym chcąc nie chcąc zacząłem się przebierać.
***
- Skarbie już? - zapytałem po raz setny Perrie stojąc pod drzwiami łazienki.
- Już idę - odkrzyknęła, na co ja tylko prychnąłem pod nosem i poprawiając bluzę na ramionach, rozsiadłem się na kanapie - I jak? - zapytała stając przede mną.
- Jak zawsze ślicznie, a teraz chodź.
- Masz zamiar spędzić tak cały dzień? - zapytała mnie fioletowo-włosa.
- Chyba tak - podniosłem na nią wzrok, na co ona zareagowała przewróceniem oczu.
- Śnisz skarbie - podeszła do mnie i się pochyliła - za 20 minut wychodzimy na miasto - cmoknęła mnie w usta, po czym zniknęła z jakimiś ciuchami w łazience.
- Żę hę? - zapytałem sam siebie, po czym chcąc nie chcąc zacząłem się przebierać.
***
- Skarbie już? - zapytałem po raz setny Perrie stojąc pod drzwiami łazienki.
- Już idę - odkrzyknęła, na co ja tylko prychnąłem pod nosem i poprawiając bluzę na ramionach, rozsiadłem się na kanapie - I jak? - zapytała stając przede mną.
- Jak zawsze ślicznie, a teraz chodź.
03.01.2013
Nowy Jork
Oczami Mabel
- May klient przyjechał - krzyknął Marco z gabinetu, na co ja prychnęłam pod nosem.
- Ten miał być twój - odkrzyknęłam wycierając spocone czoło o szmatkę.
- No niby tak - powiedział ze śmiechem podchodząc do mnie - Ale ty sobie lepiej poradzisz.
- Już to widzę. Powiedz, że jesteś na to za stary - zaśmiałam się patrząc na mężczyznę około 60 lat.
- Oj mała nie przesadzaj robię w tym fachu od kilkudziesięciu lat.
- Widać - zaśmiałam się pokazując na jego spracowane dłonie.
- Też takie będziesz miała - pocieszył mnie - Niestety taki dodatek u mechaników samochodowych.
- Uroczy dodatek - pocałowałam go w policzek, po czym skierowałam wzrok na samochód wjeżdżający do garażu - Niezłe cacko - cmoknęłam na widok Audi Q7.
- Powodzenia Mała - powiedział i przybijając mi piątkę, poszedł do swojego gabinetu.
- No to do roboty - szepnęłam pod nosem i podeszłam do pary, która wyszła z samochodu.
- Witamy u nas w warsztacie w czym mogę pomóc - powitałam się grzecznie, posyłając im uśmiechy.
- O Skarbie patrz, jednak ci ludzie mieli rację ten warsztat jest najlepszy skoro mają nawet sekretarkę - powiedziała kobieta o fioletowych włosach do Mulata.
- Żę hę - zapytałam się jej patrząc jak na Ufo - Powiedzcie lepiej co się popsuło, a nie obrażacie pracowników warsztatu - oj chyba dzisiaj mam jakiś dobry humor, inaczej ta lalunia dawno by już latała pod sufitem.
- Samochód nam dziwnie reaguje - powiedział chłopak patrząc na mnie przenikliwie.
- Aha - mruknęłam tylko, po czym otworzyłam maskę. Zaglądając do środka sprawdziłam stan oleju. - Wiedziałam - powiedziałam zadowolona z szybkiej diagnozy. - Pacjent nie umrze - zaśmiałam się, po czym związując włosy w kucyk wzięłam się za wymienienie oleju. Po 15 minutach autko było gotowe do jazdy.
- Ile płace? - zapytał chłopak wyjmując portfel.
- A z tymi sprawami to już do dziadka - powiedziałam z uśmiechem wycierając ręce w szmatkę. Chłopak pokiwał tylko głową i powiedziawszy coś dziewczynie na ucho poszedł do gabinetu Marca.
- Nie podrywaj go - odezwała się nagle fioletowo-włosa.
- Co? - odwróciłam się do niej przodem. - Nie podrywam go.
- Kłamiesz - powiedziała tylko i spojrzała na swoje paznokcie.
- Debilka - mruknęłam pod nosem, po czym spojrzałam na zegarek 15.59.
- Staruszku ja już się szykuje do wyjścia - krzyknęłam Marcowi i już chciałam iść do szatni kiedy ktoś mnie mocno przytulił.
- Hej Misiak - usłyszałam w swoim uchu słodki szept, na co zareagowałam błyskawicznym obrotem i namiętnym pocałunku.
- Przyszedłeś - powiedziałam tuląc go mocno.
- Obiecałem - szepnął Dan - A teraz leć się szykować i idziemy do parku.
- Ołki dołki - cmoknęłam go w usta, po czym omijając zaszokowaną dziewczynę łukiem poszłam do szatni się ogarnąć.
Rozdział chyba nawet spoko, tylko końcówkę zawaliła. Ale to tyci szczegół. A teraz Sajonara ;* PS. Jak ktoś chce być informowany na Twitterze niech w komentarzu napisze swoją nazwę ;) A jak na GG to niech poda numer.